Waldemar Kawka: Dziś nam się nie udało, ale jutro też jest dzień

Ma o czym myśleć trener Waldemar Kawka po sobotnim, trzecim już spotkaniu półfinałowym między jego drużyną a Atomem Treflem Sopot. Po dwóch setach tego meczu wydawało się, że obie drużyny wykrzeszą z siebie maksimum energii i kibice siatkówki zobaczą dobre widowisko. Jednak w kolejnych dwóch partiach dąbrowianki nie miały nic do powiedzenia i to bogacze z Sopotu są bliżej miejsca w finale Mistrzostw Polski. W pomeczowej rozmowie szkoleniowiec Tauronu MKS zapewniał, że jego drużyna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Po obejrzeniu tegorocznych półfinałowych spotkań PlusLigi Kobiet pewne jest, że atut własnej hali nie odgrywa tak wielkiej roli, jaką zwykle mu się przypisuje. Tak było i tym razem, kiedy niesiony dopingiem swoich wiernych kibiców dąbrowski MKS nie mógł sprostać tempu narzuconemu przez nadmorskiego rywala. - Od początku mówiłem, że z drużyną z Sopotu zagramy lepiej na wyjeździe, i tak też było. Zagraliśmy tam na luzie od początku do końca, bo to Atom jest faworytem tego półfinału. Myślę, że dzisiaj wszyscy byliśmy za bardzo spięci; wyglądało trochę tak, że to wyzwanie trochę nas przerosło. Zawodniczki chyba za bardzo chciały i przez to zabrakło korzyści z zaangażowania, niestety mało nam wychodziło. Natomiast przeciwniczki zagrały na luzie i dlatego tak wyszło - stwierdził trener.

Niemal każdy set sobotniego meczu miał podobny przebieg: dąbrowianki na początku grały swoje i narzucały swój styl rywalkom, jednak od połowy seta to drużyna Alessandro Chiappiniego przejmowała inicjatywę i kończyła najważniejsze akcje. - Ta gra „siadała” z jednego powodu: kiedy na początku dobrze przyjmowaliśmy, to wyglądała ona naprawdę bardzo dobrze. Ale dzisiejszy mecz przegraliśmy właśnie przyjęciem zagrywki. Jeszcze nigdy w tym sezonie nie zdarzyło się nam spotkanie, kiedy nasze przyjęcie było tak słabe. To wynikało oczywiście z faktu, że Atom Trefl dysponuje trudną zagrywką. Przez niski procent przyjęcia nasza gra była coraz słabsza, a pamiętajmy, że po drugiej stronie siatki jest wysoki, dobry blok. Nie zawsze gra się tak jak w Sopocie, kiedy kończy się nawet najtrudniejsze piłki. Dzisiaj nam się nie udało, ale jutro też jest dzień - optymistycznie powiedział trener Kawka.

W drużynie dąbrowskiego MKS-u przeciw Atomowi Trefl Sopot wystąpiły dwie libero; przez trzy sety na tej pozycji grała Matea Ikić, nominalna przyjmująca, dopiero w ostatniej partii meczu można było zobaczyć na parkiecie Krystynę Strasz. Jak trener Kawka ocenia występ tej pierwszej zawodniczki? - Mati nie ma wyjścia, na razie musi grać na pozycji libero. Krysia nie jest jeszcze gotowa do gry. W trzecim secie wpuściłem ją już w akcie desperacji; liczyłem wtedy na to, że rywal zmieni taktykę i będzie ją omijał na zagrywce, przez co łatwiej by nam się grało. Mam nadzieję, że będzie gotowa już za tydzień. Matea zagrał na libero z konieczności i co tu dużo mówić, ma trudną rolę . Ciężko jest się przestawić, ale jest to jedyna zawodniczka, która może teraz zastąpić Krysię. Mogłyby tam grać inne przyjmujące, ale to odbiłoby się na jakości naszego ataku. Poczekajmy do jutra z oceną jej postawy - w Sopocie zagrała bardzo dobrze w pierwszym meczu i nieźle w drugim - ocenił trener.

Zespół z Dąbrowy Górniczej, jeśli chce myśleć dalej o finale ligi, musi przygotować szybki plan na zespół z Sopotu. Trener Tauronu MKS, jak sam stwierdził, nie zamierza stosować nagłych i szokujących rozwiązań: - Podchodzimy do jutrzejszego meczu spokojnie, nerwy i emocje nikomu nie służą i nie pomogą. Z wielu powodów ten sezon jest dla nas ciężki. Wypełniliśmy awansem do czołowej czwórki plan minimum, ale nie chcemy na tym poprzestać. Mamy swoje ambicje i będziemy zawsze grać o jak najwyższe miejsce. Sopocianki są trudnym przeciwnikiem i wiedzieliśmy od początku, że rywalizacja z nimi będzie trudna. Cóż, gra się do trzech wygranych; naszym zadaniem jest pobudzić dziewczyny, podnieść je na duchu, trochę nimi wstrząsnąć - ale oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu - wyjaśnił na koniec rozmowy szkoleniowiec Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza.

Źródło artykułu: