Po raz trzeci nieosiągalni dla innych - relacja ze spotkania Trentino Volley - Zenit Kazań

Gospodarze najlepsi na własnym parkiecie, hala Palaonda w Bolzano okazała się niezwykle szczęśliwa dla Trentino Volley. W wielkim finale Ligi Mistrzów siatkarzy włoska ekipa wygrała 3:1 z Zenitem Kazań. Drużyna z Trydentu, w której występuje Łukasz Żygadło po raz trzeci z rzędu sięgnęła po tytuł najlepszej siatkarskiej drużyny w Europie.

Siatkarze Trentino niesieni dopingiem swoich kibiców bardzo szybko rozpoczęli koncertową grę, ale nie ulegało wątpliwości, że do tak dobrego otwarcia przyczyniły się nerwowe poczynania w szeregach Zenitu Kazań. Już na inauguracje swoje nieprzeciętne umiejętności pokazał Matej Kazijski, który zdobył pięć punktów na siedem rozegranych akcji. Włoska drużyna na pierwszej przerwie wygrywała 8:3. Nic nie zmieniło się w dalszym fragmencie seta, na parkiecie istniała tylko jedno ekipa, gospodarze. Egzekucja trwała, a zawodnicy Trentino bawili się ze swoimi rywalami, wbijając w parkiet piłki na czystej siatce. Ewidentnie poszli na lep Raphaela siatkarza z Kazania, którzy byli bezradni na dobre zagrania rozgrywającego.Podopieczni Władimira Alekno nie byli w stanie nawiązać jakiekolwiek walki z rywalami, w pewnym momencie różnica wynosiła już nawet dziesięć oczek (20:10). Bezwzględnie partia ta przebiegała pod dyktando wicemistrzów Włoch, którzy zwyciężyli 25:17, a rosyjski zespół dzięki swojej grze zdobył zaledwie 10 punktów.

Mimo fatalnego otwarcia w pierwszej partii, morale rosyjskiej drużyny nie zostały obniżone. Siatkarze nie zwiesili głów, tylko rozpoczęli od poprawy swojej gry. To od razu znalazło odzwierciedlenie w wyniku, który na pierwszej przerwie technicznej brzmiał 8:7. Po regulaminowym czasie, mistrzowie Rosji byli na fali, as serwisowy Maksima Michajłowa, skuteczny blok na Kazijskim i kontratak skończony przez Williama Priddiego i na tablicy wyników było 13:8 dla Zenitu. Trener Władimir Alekno zdecydował się na zmianę libero - Aleksieja Obmoczajewa zastąpił Władisław Babiczew. Obie drużyny postawiły na siłę w ataku i piekielnie trudne zagrywki, próbę mocy lepiej przetrwała ekipa z Kazania. Czarna seria Bułgara nakręcała rywali, to nie był fragment gry przyjmującego Trentino, mającego problemy nie tylko z przyjęciem serwisów Siergieja Tietiuchina, ale co gorsza ze skończeniem ataku. Prosty błąd Kazijskiego w dograniu piłki zakończył tę partię, którą Zenit Kazań wygrał 25:20.

Trzecia odsłona meczu zwiastowała wyrównaną grę i akcję za akcję. Żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć kilkupunktowej przewagi, dopiero skuteczny blok na czeskim atakującym sprawił, że Zenit prowadził 10:8. Trener Radostin Stojczew próbował zmienić obliczę gry zmianami, na boisku pojawił się Andrea Sala i Dore Della Lunga. Klubowym Mistrzom Świata udało się na chwilę doprowadzić do remisu po 13, ale we znaki dał się młody atakujący Sbornej, który powstrzymał atak Kazijskiego. Druga przerwa techniczna to prowadzenie Zenitu Kazań 16:14. Jednak drużyna, która posiada w składzie takiego siatkarza jak Osmany Juantorena nie musi się martwić o końcowy rezultat. Kubańczyk niemal w pojedynkę rozprawił się z rywalami, nieoceniony dla fanów Trentino zawodnik wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 23:21. Przełamanie nastąpiło w kluczowym momencie, a bohaterem trzeciego seta został nie kto inny jak Juantorena. I to właśnie atak kubańskiego przyjmującego zakończył tę partię (25:23).

Czwarta partia było bardzo zbliżona do poprzedniej, rosyjska drużyna osiągnęła nawet trzypunktowego prowadzenie, ale po ataku w aut Michajłowa za dużo do powiedzenia miał Priddy, który nie zgadzał się z decyzją sędziego. Ten ukarał Amerykanina żółtą kartką. Awantura nie przysłużyła się ekipie z Kazania, która straciła trzy punkty pod rząd, a prowadzenie Trentino wynosiła 14:11. Rozpędzeni gracze z Trydentu byli skupieni tylko na własnej grze i wykonywaniu wszystkich elementów jak najlepiej. Posiadając najlepszych, a na pewno najsilniej uderzających skrzydłowych na świecie triumfatorzy Ligi Mistrzów byli o krok od obrony tytułu sprzed roku. W polu serwisowym na chwilę pojawił się Łukasz Żygadło, Polak posłał na stronę rywala trudną zagrywkę, ale nie na tyle by zagrzać tam miejsce na dłużej. Gdy zablokowany został Maksim Pantelejmonienko, a podopieczni Stojczewa wygrywali 23:19 stało się jasne, że po raz trzeci z rzędu po tytuł najlepszej drużyny w Europie sięgnie zespół z Trydentu. Po zagrywce w aut Michajłowa szaleństwo w hali Palaonda w Bolzano wystartowało. Feta w Bolzano trwać będzie długo, ale na zawsze złotymi zgłoskami w historii siatkówki zapisała się ekipa Trentino Volley.

Trentino Volley - Zenit Kazań 3:1 (25:17, 20:25, 25:23, 25:20)

Trentino: Raphael, Birarelli, Kazijski, Juantorena, Riad, Štokr, Bari (libero) oraz Żygadło, Della Lunga, Sala, Sokołow, Colaci

Zenit: Ball, Apalikow, Tietiuchin, Michajłow, Abrosimow, Priddy, Obmoczajew (libero) oraz Jegorczew, Pantelejmonienko, Czeremisin, Babiczew

Źródło artykułu: