Paweł Rusek dla SportoweFakty.pl: Jesteśmy na siebie źli

Wicemistrzowie Polski przegrali z ekipą gospodarzy Final Four Ligi Mistrzów 0:3. To jednak nie koniec turnieju finałowego. Podopiecznych Lorenzo Bernardiego czeka teraz pojedynek z Dynamem Moskwa o brązowy medal tych elitarnych rozgrywek.

Sam awans do Final Four Ligi Mistrzów to już ogromny sukces Jastrzębskiego Węgla. Można było jednak pokusić się o coś bardziej spektakularnego. - Generalnie jesteśmy na siebie źli. Wiadomo było, że siatkarze Trentino Volley byli zdecydowanymi faworytami potyczki z nami. Mogliśmy jednak postawić większy opór, bo były na to szanse. Nie twierdzę, że mogliśmy awansować do finału, ale jakiegoś seta lub dwa mogliśmy "urwać". Popełniliśmy drobne błędy w końcówkach drugiego i trzeciego seta i to zadecydowało o ostatecznym wyniku meczu. Jeśli chodzi o samą postawę, to uważam, że nie zawiedliśmy. Było na co popatrzeć i nikt nie może powiedzieć, że nas po prostu "zbili". Nie ulega jednak wątpliwości, że byli lepsi - mówi Paweł Rusek, libero Jastrzębskiego Węgla.

Jastrzębianie, mimo porażki, mogą być podbudowani własną postawą podczas meczu półfinałowego, tymczasem ich rywale w walce o brąz Ligi Mistrzów, siatkarze Dynama Moskwa mogą czuć się załamani zdecydowaną porażką w bratobójczym spotkaniu z Zenitem Kazań. - Oczywiście warto by było tą sytuację wykorzystać, aczkolwiek trudno prognozować, czy nasi rywale będą załamani. Tutaj walczy się o medale Ligi Mistrzów i każda drużyna chce to osiągnąć. Dla nas byłoby to coś wspaniałego, gdybyśmy stanęli na podium. Trzeba wyjść na parkiet i dać z siebie wszystko, a jak będzie, zobaczymy - wyjaśnia podopieczny Lorenzo Bernardiego.

Komentarze (0)