Puchar CEV: Czy ZAKSA podbije Italię? - przed meczem Sisley Treviso - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Awansując do finału rozgrywek Pucharu CEV kędzierzyńska ZAKSA odniosła historyczny sukces. Aż trzy złote sety na drodze do finału przysporzyły wielu emocji. Już w środę kędzierzynianie przystąpią do ostatniej fazy zmagań o ten europejski puchar. We Włoszech podopieczni Krzysztofa Stelmacha zmierzą się w pierwszym pojedynku finału z utytułowanym Sisleyem Treviso.

Zespoły biorące udział w rozgrywkach na szczeblu międzynarodowym dostały od władz PlusLigi krótki „urlop”, który miał ułatwić im przygotowanie i rozegranie meczów pucharowych. Jak ten czas wykorzystała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dowiemy się już w środę. Kędzierzynianie we wtorek wylądowali we Włoszech. Na pokładzie samolotu zabrakło kontuzjowanego wciąż Patryka Czarnowskiego oraz prezesa klubu, Kazimierza Pietrzyka, który wraz ze swoimi współpracownikami przygotowuje się do przyjęcia Włochów w spotkaniu rewanżowym finału Pucharu CEV. Nieobecność kędzierzyńskiego środkowego to dla ZAKSY spora strata. Od dłuższego już czasu kędzierzynianie muszą radzić sobie z dwoma środkowymi, najpierw kontuzję leczył Jurij Gladyr, a po jego powrocie wspominany Czarnowski. Sama ZAKSA w rozgrywkach ligowych nie zachwyca. Za to w Pucharze CEV dokonuje niesamowitych sztuk. Po wyeliminowaniu słabych zespołów w pierwszy rundach, siatkarze z Kędzierzyna-Koźla zwyciężyli w rewanżu i złotym secie z Unicają Almeria, potem kolejny złoty set w Challenge Round z VfB Friedrichshafen, wreszcie niewiarygodne emocje w złotym secie z CSKA Sofia. W efekcie, po wielu trudach i być może dla niektórych niespodziewanie, choć zasłużenie podopieczni Krzysztofa Stelmacha znaleźli się w finale tych prestiżowych rozgrywek.

Przed ZAKSĄ starcie z bardzo znaną i utytułowaną drużyną, Sisleyem Treviso. Choć już sam finał to olbrzymi sukces to apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kibice w Kędzierzynie, jak i sami zawodnicy mają nadzieję na więcej. Pojedynek z Włochami to już zdecydowanie inna bajka niż mecze z CSKA czy Unicają. - Jestem szczęśliwy z awansu, ale nie tryskam tak ogromną radością, żeby skakać pod sufit. A to dlatego, że stąpam twardo po ziemi i wiem iż w sporcie są dobre i złe momenty. Każdy chciałby, żeby tych dobrych było więcej, aby ciągle wygrywać i to tego się dąży, jednak nie zawsze się udaje - studził zapały na konferencji po meczu z CSKA Sofia trener ZAKSY, Krzysztof Stelmach.

- Na razie nie myślimy o finale. Starcie finałowe jest dopiero za 10 dni. A czy się nie przestraszymy? Mam nadzieję, że nie - mówił po meczu z Bułgarami, Paweł Zagumny. Skład Sisleya może robić wrażenie i budzić respekt. Ogromne doświadczenie miesza się tam z młodością. A kluczowych postaci na boisku przedstawiać nie trzeba. Na rozegraniu Brazylijczyk Marcelo Elgarten i znany z występów w CopraAtlantide Piacenza (ubiegłoroczny rywal ZAKSY w Challenge Round), Dante Boninfante. Na pozycji środkowego znajdziemy kolejnego zawodnika, którzy przed rokiem miał już okazję zmierzyć się z kędzierzynianami, Serba Novicę Bjelicę. A ataku znakomity Włoch Alessandro Fei, w przyjęciu bardzo doświadczony Samuele Papi i reprezentant Holandii Robert Horstink, libero to reprezentant Włoch Alessandro Farina… Tak można by wymieniać, ale wniosek może być tylko jeden, że podczas meczu z utytułowanymi Włochami na szalę rzucić trzeba wszystkie swoje siły.

Czy ZAKSIE uda się pokonać Sisleya? Czy też podzielą półfinałowy los innej polskiej ekipy, Resovii Rzeszów, która właśnie za sprawą Włochów pożegnała się z Pucharem CEV? Mecz Sisley Treviso - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle już w środę o godzinie 20:30.

Komentarze (0)