Francja: Rouzier, Sol, Tolar, Pujol, Tuia, Ragondet, Rowlandson (libero) oraz Hardy Dessources, Le Marrec, Marechal, Moreau, Slaviev
Brazylia: Andre Heller, Samuel, Nalbert, Eder, Murilo, Marlon, Alan (libero) oraz Bruno, Anderson
Gospodarze rozpoczęli walkę o kolejne zwycięstwo w Lidze Światowej w takim samym zestawieniu, jak dzień wcześniej. Z kolei trener Brazylijczyków - Bernardo Rezende, z żelazną konsekwencją, postanowił dać szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności kolejnym graczom. I tak na parkiecie pojawili się: rozgrywający Marlon, środkowy Eder, przyjmujący Nalbert, a Samuel przesunięty został na atak.
Należy przyznać, że roszady personalne miały korzystny wpływ na obraz gry Brazylijczyków, a szczególnie mogła się podobać postawa Marlona i Samuela. Choć rozgrywający Marlon to całkowicie anonimowa postać nawet dla wytrawnych miłośników siatkówki, to jego wystawy miały odpowiednią wysokość i tempo, umiejętnie dobrane do indywidualnych parametrów swoich atakujących. Zawodnik nie popełniał własnych błędów technicznych, dobrze kierował grą zespołu mistrzów świata, a jego pewność i doświadczenie wprowadziły niezbędny spokój w szeregi Brazylijczyków.
Pierwsza partia przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy szybo zdobyli znaczącą przewagę (8:6, 16:12), głównie za sprawą dobrej gry środkowych i Antonina Rouzier. Gdy po błędzie Marlona na tablicy pojawił się rezultat 17:12 wydawało się, iż losy seta zostały już rozstrzygnięte. Nieszczęście Francuzów rozpoczęło się od ładnej akcji w obronie w wykonaniu brazylijskiego libero Alana, dzięki której możliwe było wyprowadzenie kontrataku przez Samuela. Błąd Rouziera w kontrze i atak z piłki przechodzącej (Nalbert) zniwelowały straty gości do dwóch punktów (18:16). Kolejny błąd, dość niefrasobliwie i efekciarsko grającego dziś Pujola, doprowadziły do – pierwszego w tej partii – remisu (22:22). A z wyczerpującej siły i nerwy gry na przewagi zwycięsko wyszli siatkarze Brazylii, pokonując trójkolorowych 29:31.
Tylko na początku drugiego seta Francuzi nawiązali autentyczną walkę ze swoimi utytułowanymi rywalami (8:7, Rouzier). Potem coraz większą przewagę na siatce osiągnęli Brazylijczycy, skrzętnie wykorzystując coraz częstsze błędy gospodarzy (11:11, 14:16, Nalbert). Do gry francuskiej reprezentacji wkradł się chaos i nieład, a jej gry nie odmienili zmiennicy, którzy pojawili się na parkiecie (Marechal, Le Marrec, Moreau). Brazylia wygrała druga odsłonę 21:25, a ostatni punkt zdobył Murilo.
Trzeci set przyniósł jeszcze większą przewagę gości, którzy z dużą pewnością kończyli akcje ofensywne, grając z coraz większą lekkością i pewnością (5:8, 9:16). A kompletnie zagubieni Francuzi tracili kolejne punkty... (12:20, 14:22). Partię i całe spotkanie zakończył Anderson (17:25).
Zaledwie 43 punkty, zdobyte przez Francuzów w ataku najlepiej świadczy o miernej postawie atakujących tego zespołu. W sobotnim meczu kompletnie zawiódł atakujący Antonin Rouzier, który dopisał do swego konta zaledwie 8 punktów.
Samuel zdobył dziś – jako atakujący – 13 punktów, ale w ataku dzielnie wspierali go koledzy – Murilo, zdobywca takiej samej ilości punktów oraz środkowy bloku Eder (punktów 11).