Chcemy utrzymać radość z gry - komentarze po spotkaniu Tytan AZS Częstochowa - Indykpol AZS UWM Olsztyn

Mimo kolejnej porażki z rzędu nowy szkoleniowiec AZS-u Olsztyn, Gheorghe Cretu, widzi wiele pozytywnych cech w swoim nowym zespole. Z kolei Marek Kardoš przyznaje, że kolejni rywale częstochowian będą chcieli pokonać wicelidera PlusLigi.

Paweł Siezieniewski (kapitan AZS-u Olsztyn): Jesteśmy bardzo zawiedzeni po tym spotkaniu. Przegraliśmy 0:3 w meczu, w którym nastawialiśmy się na walkę o punkty, a tymczasem ani nie udało nam się dobrze zagrać, ani zdobyć punktów. Bardzo żałuję tego pierwszego seta, kiedy wydawało nam się, że mamy kontrolę nad wynikiem - prowadziliśmy 23:20, gdybyśmy wygrali, to gra mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Podaliśmy rękę rywalom, którzy to wykorzystali i zaczęli grać swoją siatkówkę oraz dominować na boisku. A my z każdą kolejną akcją popełnialiśmy coraz więcej błędów i zamiast w górę, to szliśmy w dół. Wydaje mi się, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu, dlatego nie wiem, co się stało, że końcowy rezultat temu przeczył.

Dawid Murek (kapitan AZS-u Czestochowa): Ten pierwszy set był naprawdę ważny dla całego spotkania - gdybyśmy go przegrali, to kto wie, jakby się ono potoczyło. Ale nie ma co gdybać. Cieszymy się z kolejnych trzech punktów, dla nas bardzo cennych. Przede wszystkim gramy spokojną, swoją siatkówkę, która cieszy. Chcemy utrzymać tę radość z gry do końca. Wygrana cieszy tym bardziej, gdyż walczyliśmy również z niską temperaturą w hali, co nie jest u nas zjawiskiem spotykanym. To było dla nas dodatkową mobilizacją. Cieszymy się z obecności kibiców na naszych meczach, bowiem oni nam pomagają w trudnych momentach, za co im bardzo dziękujemy.

Gheorghe Cretu (trener AZS-u Olsztyn): Gratulacje dla drużyny z Częstochowy, bo widać, że są na dobrej drodze do odniesienia końcowego zwycięstwa. Spotkania z Resovią czy ZAKSĄ pokazały, że olsztyński zespół jest w stanie wykonywać taktyczne założenia. Jednak mamy mało czasu, aby nadrobić pewne zaległości. Dzisiejsze spotkanie rozpoczęliśmy bardzo dobrze i pokazując, że wiele potrafimy - przykładem jest chociażby zmniejszenie siły ataku Krzysztofa Gierczyńskiego, którego kilka razy sprowadziliśmy na ziemię. Martwi słaba postawa środkowych, bo w poprzednich meczach grali znacznie skuteczniej. Dużym błędem były również zepsute zagrywki po powrocie na boisko. Końcówka tego spotkania była wymianą ciosów między dwoma atakującymi - Gromadowskim i Janeczkiem. W wielu elementach mieliśmy podobną skuteczność, jednak częstochowianie znacznie lepiej zagrali w obronie. Widzę wiele pozytywnych cech w zespole, który niedawno przejąłem. Przede wszystkim są to młodzi zawodnicy i trzeba z nimi popracować nad poprawą tych elementów, które do tej pory nie funkcjonowały tak, jak powinny.

Marek Kardoš (trener AZS-u Częstochowa): Obecnie zajmujemy drugie miejsce w lidze i prawda jest taka, że każdy kolejny rywal będzie chciał nas pokonać. W moim zespole widać uspokojenie gry, a także spadek formy - w tej sytuacji bardzo mnie cieszy to, że potrafimy utrzymać koncentrację do samego końca. Zgadzam się z twierdzeniem, że drugi set był najważniejszy. Trochę za późno zaczęliśmy realizować taktykę - przy dobrze grających rywalach taktykę trzeba włączać od razu, a nie czekać do 16, czy 18 punktu. Walczyliśmy o to, kto popełni mniej błędów. Nasi starsi zawodnicy bardzo szanowali piłkę. Ciężko się gra z takimi drużynami, jak AZS Olsztyn, który potrafi obronić 3-4 ataki w jednej serii. Wygraliśmy dzięki większej liczbie skutecznych ataków z pierwszej piłki.

Źródło artykułu: