Marek Knopik: Najważniejszy egzamin Castellaniego

Czy Daniel Castellani okaże się lepszy od Raula Lozano? Obaj Argentyńczycy przywieźli medale z pierwszych imprez mistrzowskich, w których prowadzili nasza kadrę. Druga dla Lozano była nieudana. Jaka ta druga będzie dla Castellaniego?

W tym artykule dowiesz się o:

Daniela Castellaniego do Polski sprawdzili działacze Skry Bełchatów. Przejął on zespół jako mistrza Polski, którego bełchatowianie zdobyli pod wodzą Ireneusza Mazura. Zadaniem Castellaniego nie było zatem budowanie drużyny na miarę mistrzowską, lecz utrzymanie obecnego poziomu i obrona tytułu. Argentyńczykowi sztuka udała się trzy razy z rzędu, jednak z dużą pomocą działaczy. Ekipa była bowiem sukcesywnie wzmacniana poprzez spektakularne transfery. Z pustego nawet Salomon nie naleje, a że budżet PGE nie przypomina tego rządowego, więc można było. Ale za to nie można się oprzeć sugestii, że ogromne sukcesy Skry Bełchatów to zasługa nie tylko znakomitego Argentyńczyka, lecz również, a może przede wszystkim dyspozycyjności finansowej klubu. Przed Castellanim był Ireneusz Mazur, a po Castellanim Jacek Nawrocki. Polscy trenerzy, którzy też zdobyli ze Skrą złoty medal PlusLigi.

W styczniu 2009 roku Daniel Castellani został trenerem reprezentacji narodowej. Po 9 miesiącach od momentu rozpoczęcia pełnienia funkcji I trenera kadry, nasi siatkarze zdobyli złoty medal mistrzostw Europy. Ogromny sukces całej ekipy, w tym oczywiście Argentyńczyka. Tym sukcesem Castellani udowodnił, że jest trenerem nieprzeciętnym, umiejącym przygotować zespół do imprezy docelowej i stworzyć w niej odpowiednią atmosferę do osiągania sukcesów. Po powrocie z jakże szczęśliwej dla nas przez ostatnie lata Turcji (nasze panie też tam zdobyły mistrzostwo Europy) Daniel Castellani był chwalony wszędzie i przez wszystkich. Nie było osób, które widziały w nim jakieś wady, a przecież każdy je ma.

Kiedy jednak spojrzymy delikatnie w historię, istnieje obawa, że to może się diametralnie zmienić. Mieliśmy już, i to całkiem niedawno trenera, który pojechał z kadrą Polski na pierwszy wspólny mistrzowski turniej i wywalczył, co prawda nie złoto, lecz srebro, ale za to mistrzostw świata a nie Europy. Na myśli mam Raula Lozano. Po powrocie z Japonii w 2006 roku, też był noszony na rękach. Cały czar Argentyńczyka, ale tego o imieniu Raul prysł po powrocie z moskiewskich ME w 2007 roku. 11 miejsce nasze drużyny było porażką wszystkich, konsekwencje poniósł jednak tylko Lozano. To, że były selekcjoner naszej kadry ma trudny charakter wiemy. Trenera jednak najbardziej rozlicza się z wyników drużyny, a nie z charakteru. Mieliśmy kiedyś "kata" i reprezentacja Polski święciła wtedy największe triumfy.

Tak więc dla Daniela Castellaniego Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2010 we Włoszech to najtrudniejszy i najważniejszy egzamin podczas pracy w naszym kraju. Oby po powrocie z mundialu nie szukano u niego wad, tylko by był chwalony wszędzie i przez wszystkich, bo w razie niepowodzenia wszystkie jego dotychczasowe zasługi mogą zostać w trybie natychmiastowym zapomniane.

Komentarze (0)