Polki w tie-breaku uległy reprezentacji USA. Jednak wynik mógł być zupełnie inny. - Jestem zdenerwowany na swoje zawodniczki. Prawie wygraliśmy ten mecz - mówił rozżalony Jerzy Matlak. - No cóż, trzeba wyciągnąć wnioski z tego pojedynku. W jutrzejszym spotkaniu musimy zagrać lepiej, ale by to osiągnąć, musimy znaleźć przyczynę tej porażki. Polki dwa pierwsze sety wygrały, a później w ich grze coś się zacięło. W efekcie zeszły z parkietu pokonane. - Jest mi bardzo przykro, że przegrałyśmy. Mogłyśmy przecież wygrać, ale zabrakło konsekwencji. W kolejnym meczu musimy zaprezentować się dużo lepiej - powiedziała Katarzyna Skowrońska-Dolata.
- To był bardzo trudny mecz. Polska jest nastawiona bardzo ofensywnie. Jesteśmy szczęśliwe, że gramy w finale World Grand Prix - nie ukrywała radości Jennifer Tamas, kapitan reprezentacji USA. - Na inaugurację tej rundy odniosłyśmy zwycięstwo. Jesteśmy gotowe grać na najwyższym poziomie. Nieco więcej zastrzeżeń do swojej ekipy miał trener Hugh McCutcheon. - Zaczęliśmy bardzo powoli. Mieliśmy dużo problemów, z czego wynika spora ilość błędów, jakie popełniliśmy w pierwszych dwóch partiach. Przeciwniczki wywarły na nas presję, której nie mogliśmy udźwignąć. Reprezentacja Polski ma naprawdę dobre zawodniczki w ataku - podkreślał McCutcheon. - Trzeci set okazał się punktem zwrotnym. Cieszę się, że gramy całym zespołem. Dzięki temu wygraliśmy. To była dla nas dobra lekcja.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)