Gdyby Bułgarzy wygrali w piątek z Brazyliąza trzy punkty, wyprzedziliby rywala lepszym bilansem setów i to oni pojechaliby na finały do Argentyny. Do niespodzianki jednak nie doszło. Na zakończenie rywalizacji obu drużyn w grupie A tryumfowali Canarainhos i to oni mogą bukować bilety do Cordoby. Rangę tego spotkania niech najlepiej oddaje fakt, że na trybunach zasiedli m.in. prezydent Bułgarii Georgi Parvanov i minister sportu Svilen Nejkow. Zarówno oni, jak i ponad 7 tys. fanów zgromadzonych w Pałacu Kultury i Sportu w Warnie, byli świadkami emocjonującej potyczki, która jednak nie przyniosła ich drużynie upragnionej wygranej.
Brazylijczycy zaczęli z dużą pewnością siebie i od początku wywierali na rywalach dużą presję. Wygrali pierwszego seta 25:21, a po licznych prostych niewymuszonych błędach Bułgarów prowadzili również długo w secie drugim. Gospodarze wzięli się jednak w garść, zwyciężyli na przewagi 26:24 i wciąż liczyli się w grze o Final Six. Również trzecia partia została rozstrzygnięta przez miejscowych po nerwowej końcówce i grze na przewagi. To było jednak wszystko, na co rywalom pozwolili Canarinhos. Podopieczni Bernardo Rezende tryumfowali w czwartej partii 25:21, lepsi okazali się również w tie-breaku.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani. Przykro mi tym bardziej, że moi siatkarze włożyli w Ligę Światową dużo pracy. Walczyli do końca, ale się nie udało - mówił po meczu bułgarski szkoleniowiec Silvano Prandi.
Najlepiej punktującym zawodnikiem meczu był Leandro Visotto, który zapisał na swoim koncie 21 oczek. O dwa punkty mniej zdobył Giba. U Bułgarów najlepiej punktował Władimir Nikołow (17 punktów). Warto dodać, że w całym spotkaniu, aż 9 oczek Brazylijczycy zdobyli po asach serwisowych.
Bułgaria - Brazylia 2:3 (21:25, 26:24, 31:29, 21:25, 12:15)
Bułgaria: Żekow, Kazijski, Nikołow W., Nikołow N., Josifow, Aleksiew, Sałparow (libero) oraz Cwetanow, Ananiew, Bratojew, Sokołow
Brazylia: Dos Santos, Visotto, Giba, Endres, Rodrigo, Muragati, Da Silva (libero) oraz Rezende, De Souza, Tavares
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drugie spotkanie w grupie A było potyczką pomiędzy 3. a 4. zespołem i było spotkaniem bez znaczenia dla końcowej klasyfikacji. Koreańczycy dostali ostatnią w tej edycji LŚ szansę na zwycięstwo, której jednak nie wykorzystali. Z bilansem 12 porażek i tylko 5 wygranych setów są zdecydowanie najsłabszym zespołem LŚ 2010 (bez wygranej jest jeszcze co prawda Argentyna, ale ma ona jeszcze do rozegrania mecz z Kubą; poza tym ma znacznie lepszy od Korei bilans setów).
Spotkanie nie było porywającym widowiskiem. Po pierwszej, gładko wygranej partii Holendrzy oddali inicjatywę rywalowi i przegrali drugiego seta do 23. W kolejnych dwóch Oranje przeważali już jednak zdecydowanie nad rywalem i ostatecznie wygrali mecz 3:1. W czterech meczach z Koreą podopieczni Petera Blange oddali rywalom tylko jedną partię - właśnie w piątek.
Holandia - Korea Południowa 3:1 (25:17, 23:25, 25:18, 25:23)
Holandia: van Harskamp, Rauwerdink, Kooistra, Klapwijk, Kooy, Bontje, Maan (libero) oraz Freriks, van Dijk, Mast
Korea: Shin Young-Soo, Han, Moon, Kim Yo-Han, Ha, Shin Yung-Suk, Yeo (libero) oraz Choi, Kim Hak-Min, Ko, Lee