Po środowym meczu w Muszynie wszyscy przygotowywali się do zakończenia finałowej rywalizacji, gotowe były przede wszystkim medale. Jednak pewne było, że bielszczanki tanio skóry nie sprzedadzą i spotkanie będzie zacięte. Liderka BKS-u przyznała, że wszystkie przygotowania wpłynęły na ją i jej koleżanki mobilizująco.
- Wydaje mi się, że gdyby wszystko zebrać, to można by powiedzieć, że wpłynęło na naszą postawę. Faktycznie te indywidualne wyróżnienia nie mają znaczenia. Bardzo cieszymy się, że na tak trudnym terenie udało nam się wygrać mecz i wrócić do Bielska-Białej - podkreśliła Natalia Bamber. - Widać było, że ludzie przygotowywali się do zakończenia tego finału. Może to na nas troszeczkę wpłynęło, bardziej zmobilizowało, aby się nie poddawać - dodała.
W jakiejkolwiek rywalizacji atutem jest własne boisko oraz kibice. Podczas decydującego spotkania będą po stronie podopiecznych Mariusza Wiktorowicza. Jednak scenariusz walki o złoto wskazuje na to, że własna hala nie ma wpływu na końcowy rezultat. - W tym momencie ani jedna, ani druga drużyna nie ma problemu z grą na nie swoim boisku, więc hala nie jest atutem. Dlatego ten niedzielny mecz może być bardzo dobry. Wydaje mi się, że na pewno będzie zacięty - powiedziała najlepsza zawodniczka czwartkowego meczu.
Do decydującego spotkania pozostało niewiele czasu, który obie drużyny poświęcą najprawdopodobniej na regenerację sił, ale mogą również poprawić niektóre zagrania lub elementy taktyki. - Dużo jest do poprawy, same to wiemy i czujemy, więc pracujemy nad tym, żeby wyeliminować błędy, z których zdajemy sobie sprawę - przyznała Natalia Bamber.
Przypomnijmy, że spotkanie decydujące o złotym medalu PlusLigi Kobiet zostanie rozegrane w Bielsku-Białej w niedzielę 23 maja.
Rozmawiał Tomasz Swędrowski - Polsat Sport