W pierwszym secie Asseco Resovia prowadziła już 16:12 i 22:18, ale ostatecznie tryumfowali bełchatowianie, którzy wygrali na przewagi 26:24. - Prowadziliśmy w tej partii wysoko, ale później trochę się pogrubiliśmy. Podeszliśmy do tego chyba zbyt emocjonalnie - przyznawał po meczu libero rzeszowskiego zespołu, Krzysztof Ignaczak na antenie Polsatu Sport.
Ignaczak przyznawał, że jego zespół był bardzo dobrze przygotowany do tego spotkania taktycznie. - Skra nie mogła nas niczym zaskoczyć. Chyba gdzieś pojawił się strach, że możemy tą wielką Skrę, głównego faworyta do zwycięstwa w PP wyeliminować - dodawał siatkarz.
Sprawa awansu do turnieju finałowego PP w dużej mierze rozstrzygnęła się tuż przed świętami, kiedy Resovia we własnej hali pokonała Skrę w trzech partiach. - Wiedzieliśmy przed meczem, że po wygranej 3:0 w Rzeszowie stoimy przed ogromną szansą. Jednocześnie zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w Bełchatowie będzie się nam bardzo ciężko grało. Skra to potwierdziła, wygrała pierwszą partię. Cieszę się, że nie złamaliśmy się i graliśmy dalej, dobrze, że wytrzymaliśmy ciśnienie i presję - mówił siatkarz.
Turniej finałowy PP rozegrany zostanie pod koniec stycznia. Wcześniej Resovię czeka rywalizacja w Lidze Mistrzów i w PlusLidze, gdzie rywalizować będą m.in. ze Skrą. - Już raz pokazaliśmy, że przed własną publicznością umiemy ograć Skrę. Mam nadzieję, że uda nam się to powtórzyć. Musimy zdobywać punkty by piąć się w górę i walczyć o jak najlepszą lokatę przed play off - zakończył siatkarz.