Dopóki mamy siły, to będziemy walczyć do ostatniej kropli potu - rozmowa z Piotrem Łuką, przyjmującym AZS-u Częstochowa

Siatkarze Domexu Tytan AZS Częstochowa w czwartek w pięknym stylu pokonali naszpikowaną gwiazdami PGE Skre Bełchatów 3:0. Częstochowianie zupełnie przyćmili gwiazdy bełchatowskiej ekipy, kontrolując praktycznie całe spotkanie. Wkład w spektakularny triumf "Akademików" mieli wszyscy zawodnicy, łącznie z Piotrem Łuką, który od momentu kontuzji Dawida Murka pełni funkcję kapitana częstochowskiej ekipy.

W tym artykule dowiesz się o:

Adrian Heluszka: To było jedno z najlepszych spotkań w wykonaniu częstochowskiej drużyny w ostatnim czasie. Wielka Skra wyjeżdża z Częstochowy rozbita...

Piotr Łuka: Rzeczywiście, to był od czasu zeszłorocznego zwycięstwa z Piacenzą chyba najlepszy występ AZS-u. Bardzo się cieszę, że miało to miejsce akurat w takim meczu, jak z Bełchatowem. Wszyscy mówili, że to spotkanie o niczym nie świadczy. Jest to jednak szczególny mecz dla nas i naszych kibiców. Zespół z Bełchatowa, co prawda musiał rozegrać w środę mecz w Lidze Mistrzów, ale ja bym nie szukał usprawiedliwień w taki sposób, ponieważ mają szeroką ławkę. Być może byli troszkę podmęczeni, ale to my rozegraliśmy świetne spotkanie. Byliśmy lepsi sportowo i z tego się cieszymy. Tak, jak już mówiłem, mamy wielki szacunek dla ekipy z Bełchatowa. W każdym secie, gdy nawet prowadziliśmy kilkoma punktami musieliśmy cały czas być skoncentrowani , aby nas nie dogonili. Z takim rywalem, jak Skra tak na prawdę żadna przewaga nie jest duża. Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa za trzy punkty. Tak, jak już wspominałem w zeszłym tygodniu przy okazji meczu z Wieluniem, wszystkie te sukcesy są dedykowane naszemu kapitanowi, Dawidowi Murkowi. My się niezwykle cieszymy, myślę, że Dawid również, bo od czwartku mamy święto w Częstochowie.

Ostatnio los nie oszczędzał waszej drużyny. Plaga kontuzji, duża ilość spotkań, a tu taki spektakularny sukces...

- Na pewno tak. W grudniu mieliśmy też końską dawkę gry i czeka nas jeszcze jedno spotkanie w ramach Pucharu Polski. Myślę, że te problemy kadrowe i związane z terminami meczy, które nałożyły się na siebie troszeczkę scementowały i podbudowały ten zespół. Przed meczem powtarzaliśmy w szatni, aby wyjść na luzie i zagrać "swoją" siatkówkę i wiedzieliśmy, że wtedy jesteśmy w stanie coś ugrać. Udało się. Wygraliśmy z Bełchatowem za trzy punkty.

Paradoksalnie od momentu urazu Dawida Murka bilans AZS-u wygląda bardzo dobrze. Dwa zwycięstwa za trzy punkty, punkt zdobyty w Kędzierzynie oraz awans do kolejnej rundy Pucharu CEV. Wydaje się, jednak, że w kontekście kolejnych spotkań zastąpienie Dawida nowym zawodnikiem będzie konieczne...

- To już jest bardziej pytanie do zarządu, niż do mnie. My, zawodnicy nie jesteśmy władni w tej kwestii, czy nowy zawodnik do nas dołączy, czy nie. Na pewno w obecnym składzie będzie nam ciężko grać wszystkie mecze, ale na razie o tym nie myślimy. Póki, co koncentrujemy się na każdym kolejnym pojedynku. Nikt nie myśli już o tych wszystkich chorobach i kontuzjach, bo takie myślenie jest bez sensu. Staramy się skupiać na tym, by w następnym meczu spisać się, jak najlepiej. Końska dawka spotkań powoli daje nam się we znaki, ale dopóki mamy siły, to będziemy walczyć do ostatniej kropli potu.

Za nami pierwsza część sezonu, dziewięć spotkań ligowych. Można powiedzieć, że sprostaliście w nich przedsezonowym oczekiwaniom...

- Tak, powiedziałbym nawet, że bilans jest bardzo dobry, ponieważ mamy w dorobku siedemnaście punktów i jesteśmy na piątym miejscu. Mamy tylko punkt straty do drugiego miejsca, a więc uważam, że to dobry bilans. W perspektywie mamy kilka spotkań u siebie, więc jest jeszcze trochę punktów do zdobycia. Niemniej, tak jak w tej rundzie będziemy koncentrować się na każdym kolejnym pojedynku i nie będziemy wybiegać w przyszłość i myśleć, czy zdobędziemy tyle punktów, czy może więcej. Po prostu każdy kolejny mecz będzie dla nas ważny, a jak będzie przed play-offami to zobaczymy.

Dzięki temu zwycięstwu do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia przystąpicie w dobrych nastrojach.

- Oczywiście, że tak. Ostatnie zwycięstwo z Wieluniem, a teraz z Bełchatowem oraz awans do kolejnej fazy Pucharu CEV sprawią, że do Świąt na pewno przystąpimy w dobrych nastrojach.

Jak zatem ten świąteczny okres wygląda w domu Piotra Łuki? Jest coś specjalnego, jakieś specjalne zwyczaje, czy wszystko wygląda w normalny, tradycyjny sposób?

- Nie, będą to normalne święta, jak u każdego w domu. Nie będą na pewno długie i obfite w jedzenie, ponieważ już 27 grudnia spotykamy się na treningu.

A jaki prezent chciałby Pan najbardziej znaleźć pod choinką?

- Nie, żadnego prezentu sobie nie życzę. O to już trzeba by zapytać moją małżonkę.

Komentarze (0)