Cóż to był za mecz! Reprezentant Polski bohaterem hitu PlusLigi

Materiały prasowe / Plusliga / Mecz Jastrzębski Węgiel - Projekt Warszawa
Materiały prasowe / Plusliga / Mecz Jastrzębski Węgiel - Projekt Warszawa

Po dwóch setach wydawało się, że hit kolejki rozczaruje, a mecz rozstrzygnie się w trzech setach. Wejście na boisko Bartłomieja Bołądzia odmieniło jednak PGE Projekt Warszawa, który doprowadził do tie-breaka.

Starcie dwóch czołowych ekip PlusLigi wywołało olbrzymie zainteresowanie, konieczne okazało się dostawienie dodatkowych miejsc, które błyskawicznie zostały wyprzedane. Nic dziwnego, ostatnie starcie, zakończone wygraną mistrzów Polski 3:1, wielu okrzyknęło bowiem spotkaniem sezonu.

Goście rozpoczęli to spotkanie osłabieni brakiem kontuzjowanego Benjamina Toniuttiego. Jego miejsce zajął Juan Ignacio Finoli, w odwodzie pozostał natomiast 17-letni Piotr Pilarz, syn Grzegorza Pilarza.

Początek meczu potwierdził, że czeka nas wielkie widowisko. Obie ekipy grały na dużej intensywności, istotnym elementem była gra w obronie. Mocno zapracowani w defensywie od pierwszych akcji byli gospodarze - Artur Szalpuk i Damian Wojtaszek. Zaskakująco dobrze na rozegraniu prezentował się Juan Ignacio Finoli, który rozrzucał piłki do skrzydłowych na tyle skutecznie, że w połowie seta jastrzębianie zaczęli odjeżdżać rywalom (12:16).

ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży

Argentyńczyk długo zwlekał, ale w końcu uruchomił na środku siatki Norberta Hubera. To zaowocowało zwiększeniem przewagi (16:22). Tobias Christian Brand, który zmienił Kevina Tillie, błyskawicznie zniwelował dystans serią kapitalnych zagrywek (21:22). W końcówce Niemiec nie wykorzystał jednak kontry na remis. Przyjezdni dostali drugie życie i szansę wykorzystali, serwisy Norberta Hubera rozstrzygnęły sprawę.

Gospodarze dobrze prezentowali się w obronie, jednak nie ofensywa była ich wielką bolączką. Poniżej oczekiwań grał Linus Weber, na którego konsekwentnie stawiał Piotr Graban. Dopiero w drugiej części seta pojawił się Bartłomiej Bołądź i to była dobra decyzja. Na odrabianie strat było jednak za późno. Jastrzębski Węgiel po wyrównanym początku odskoczył na dwa punkty i z czasem tylko kontrolował przewagę, która wzrosła do czterech punktów.

Jastrzębski Węgiel po raz drugi zwyciężył, choć w statystykach ataku fatalnie prezentowali się Tomasz Fornal i Łukasz Kaczmarek. Najważniejsze piłki atakujący reprezentacji Polski kończył jednak bezbłędnie, w pozostałych fragmentach gry Juan Ignacio Finoli bezbłędnie dobierał rozwiązania ofensywne.

Bartłomiej Bołądź okazał się brakującym ogniwem w układance trenera gospodarzy. Atakujący PGE Projektu pozostał na boisku w trzecim secie, a gospodarze niczym odmienieni przejęli inicjatywę. Przyjęcie, które wcześniej było mankamentem warszawian, tym razem funkcjonowało doskonale. Jan Firlej w końcu mógł grać kombinacyjnie, z wykorzystaniem Jurija Semeniuka, który zmienił Andrzeja Wronę. Trybuny ożyły, a wraz z poziomem hałasu rosła przewaga miejscowych.

Jastrzębianie mieli szansę odwrócić losy partii i zakończyć mecz w drugiej części seta. Po błędach Tobiasa Branda i Jakuba Kochanowskiego różnica wynosiła jeden punkt, jednak zabrakło kropki nad "i". Chwilę później w polu zagrywki odpalił Bartłomiej Bołądź i stało się jasne, że to spotkanie jeszcze potrwa.

Mistrzowie Polski przegrali seta i wyraźnie przygaśli. Goście stracili swój główny atut, jakim była agresywna i silna zagrywka, to z kolei ułatwiało kombinacyjne granie Janowi Firlejowi. Znakomicie w dalszym ciągu prezentował się Bartłomiej Bołądź, który wyrastał na "gamechangera". Koncepcja meczowa Marcelo Mendeza, która z początku przynosiła znakomity efekt, tym razem zaczęła się sypać (15:9).

Marcelo Mendez szybko zrozumiał, że tie-breaka nie da się uniknąć. W drugiej części seta na boisku pojawili się Arkadiusz Żakieta i Marcin Waliński. Szansę złapania oddechu dostali Timothee Carle i Łukasz Kaczmarek. Tymczasem PGE Projekt Warszawa w końcówce nabrał rozpędu, demolując rywali. Obraz gry mógł martwić sympatyków pomarańczowo-czarnych, z kolei fani gospodarze na dobre uwierzyli, że perspektywa podróż z piekła do nieba jest coraz bardziej realna.

W ekipie gości słabo prezentowali się skrzydłowi, pomóc miało pozostawienie na parkiecie Marcina Walińskiego. Warszawianie byli jednak naładowani pozytywną energią, po niesamopwitym powrocie do meczu. W decydującej odsłonie zawodnicy Piotra Grabana w dalszym ciągu posiadali inicjatywę, choć Jastrzębski Węgiel utrzymywał kontakt (8:7).

Po zmianie stron Marcelo Mendez zagrał va banque, posyłając na boisko Arkadiusza Żakietę w miejsce Łukasza Kaczmarka. W poniedziałkowy wieczór nic nie było jednak w stanie powstrzymać rozpędzonych miejscowych i uciszyć Torwaru, który po ostatniej akcji meczu eksplodował z radości.

PGE Projekt Warszawa - Jastrzębski Węgiel 3:2 (21:25, 20:25, 25:20, 25:19, 15:10)

PGE Projekt: Szalpuk, Wrona, Firlej, Kochanowski, Tillie, Weber oraz Brand, Bołądź, Kozłowski, Semeniuk;

Jastrzębski Węgiel: Kaczmarek, Finoli, Brehme, Fornal, Huber, Carle, Popiwczak (libero) oraz Kufka, Waliński, Żakieta.

MVP: Bartłomiej Bołądź (Projekt)

Tabela PlusLigi:

Tabela zapewniona przez Sofascore
Komentarze (1)
avatar
RobertW18
17 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
P. Pawłowski nie napisał na początku, gdzie te boje się toczyły, ale zagajał: Goście rozpoczęli... Potem dopiero można się doczytać, gdzie to było.