Pierwszy punkt należał do Kewina Sasaka. Gospodarze odpowiedzieli jednak dobrym odbiorem i skutecznym atakiem Seweryna Lipińskiego ze środka. Wymiana ciosów trwała tylko chwilę, bowiem po serwisie Kamila Kwasowskiego goście zanotowali dobre przyjęcie, ale nie skończyli akcji. Z trudnej pozycji udanie zaatakował natomiast Eduardo Chizoba Neves Atu.
Za moment Cuprum Stilon Gorzów prowadził już 5:3, jednak po wideoweryfikacji okazało się, że nie było ataku w aut. Piłka zmieściła się w boisku i mieliśmy remis 4:4. Z obu stron padały bardzo mocne uderzenia, piekielnie trudne do wybronienia. Dla Bogdanki LUK Lublin nastąpił lepszy fragment gry i wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie, które utrzymywało się do czasu zagrywek Wilfredo Leona.
Reprezentant Polski najpierw zaserwował z taką siłą, że zdobył asa, by za chwilę trafić w siatkę. Gorzowianie jednak również nie przebili piłki na stronę przeciwnika. W kolejnej akcji na powrót jednak zniwelowali stratę do trzech "oczek". Lublinianie nie uniknęli pomyłek, ale nie dawali się dogonić. Miejscowi doskoczyli na 14:15, ale potem stracili trzy punkty z rzędu, z czego ostatni to był as Benniego Tuinstry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Różnica wynosiła nawet 5 punktów, ale Cuprum Stilon nie ustawał w staraniach o pozytywny dla siebie rezultat. Granicę 20 "oczek" zdołali przebić, ale na więcej przyjezdni nie pozwolili i to Bogdanka LUK wygrała pierwszą partię 25:21 po bardzo słabym przyjęciu ekipy Andrzeja Kowala.
Od początku drugiego seta inicjatywa była po stronie gości, którzy wypracowali sobie trzypunktową przewagę i utrzymywali ją do połowy tej partii. Drużyna z Gorzowa miała niewiele argumentów, ale były momenty. Jak chociażby podwójny blok. Zdarzyło się również sporo zepsutych zagrywek i mimo starań źle wyglądała statystyka odbiorów.
Trochę świeżości wprowadził Mathijs Desmet. Natchnął nieco kolegów z zespołu, którzy trzykrotnie zmniejszyli stratę do jednego punktu. Jak to mówią, do trzech razy sztuka. Stilon doprowadził do remisu 20:20, jednak nie zdołał już przejąć prowadzenia i po ambitnej walce ponownie przegrał 21:25.
Z problemami, ale jednak ze zdobytym punktem zaczęli gorzowianie trzeciego seta. Neves Atu skutecznie skończył atak, lecz już kolejny wylądował w siatce. Również i tym razem zaczęło się dość wyrównanie, a po kilku akcjach minimalną przewagę zdobyli lublinianie. Gospodarze szybciej zdołali doprowadzić do wyrównania, ale także i tym razem nie przejęli prowadzenia.
To się udało przy stanie 12:12, kiedy to Neves Atu odbił piłkę od bloku, a ta poleciała na aut. Zagrywkę zepsuł jednak Lipiński. Gorzowski Brazylijczyk zaraz potem znów okazał się skuteczny. To był początek najlepszego fragmentu gry gorzowskiego zespołu, bowiem miał co chwilę minimalne prowadzenie. Na kolejne pochwały w tych rozgrywkach zasłużył Maksymilian Granieczny.
Podopieczni Massimo Bottiego odwrócili sytuację w samej końcówce. Potrzebna była gra na przewagi. To tylko potwierdza, że nie był to dla nich łatwy pojedynek, nie ustrzegli się błędów, ale finalnie wygrali również i trzecią partię, zwyciężając w meczu 3:0 i umacniając się na czwartej pozycji w tabeli PlusLigi. Spotkanie asem zakończył Wilfredo Leon, najlepszy zawodnik tego starcia.
Kolejne mecze obie drużyny rozegrają w następny weekend. 14 grudnia Bogdanka LUK Lublin podejmie Aluron CMC Warta Zawiercie, a dwa dni później Cuprum Stilon Gorzów zmierzy się na wyjeździe z Treflem Gdańsk.
Cuprum Stilon Gorzów - Bogdanka LUK Lublin 3:0 (21:25, 21:25, 24:26)
Stilon: Taht, Kania, Neves Atu, Kwasowski, Lipiński, Todorović, Granieczny (libero) oraz Stępień, Lorenc, Desmet, Strulak.
LUK: Komenda, Leon, McCarthy, Sasak, Tuinstra, Grozdanov, Hoss (libero) oraz Malinowski, Sawicki, Czyrek, Nowakowski.
MVP: Wilfredo Leon