Pierwsze minuty tego pojedynku PlusLigi należały do miejscowych, którzy już na starcie wypracowali sobie trzy punkty przewagi. Dużo było przepychania przy siatce i bloków, natomiast próby uderzeń za linię trzeciego metra kończyły się niepowodzeniem.
Pierwszego asa serwisowego w tym meczu zapisał na swoim koncie Chizoba Eduardo Neves Atu, co dało wynik 6:3. Kolejna próba wylądowała już jednak za boiskiem. Zagrywki dwóch innych zawodników Cuprum Stilonu Gorzów wylądowały w taśmie i spadły po stronie gospodarzy. Mimo to gorzowianie utrzymywali dwupunktową przewagę.
Do wyrównania doprowadził Bartłomiej Lipiński, który sprytnym zagraniem przy siatce oszukał rywali. Za chwilę, po jego bloku, to Steam Hemarpol Norwid Częstochowa prowadził 11:10. Po kolejnym punkcie dołożonym przez Patrika Indrę trener Andrzej Kowal poprosił o przerwę.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Goście szli za ciosem i skutecznie atakowali z każdej strefy. Dopiero Neves Atu nabił częstochowski blok i mieliśmy 11:14. Inicjatywa pozostawała jednak po stronie przyjezdnych, którzy przy dobrej grze, ale też odrobinie szczęścia zdążali do wygranej w tym secie. Piłka po zagrywce Daniela Popieli prześlizgnęła się po taśmie. Stilon przyzwyczaił do tego, że walczy do końca, ale losów tej partii nie zdołał odwrócić i przegrał 21:25.
W kolejnej odsłonie znów miejscowi lepiej zaczęli. Ataki były jednak bardziej zdecydowane i dokładniejsze, dzięki czemu udało się wypracować przewagę 5:2. Częstochowianie w kolejnej akcji dopatrzyli się błędu jednego z gorzowian i po wideoweryfikacji okazało się, że mieli rację. Następnie Bartłomiej Lipiński przybliżył drużynę Cezara Douglasa Silvy do wyrównania, ale dobrze odpowiedzieli gospodarze.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Pojedynek się wyrównał i już kilka chwil później był remis 7:7. Dłuższy moment czekaliśmy na rozstrzygnięcie kolejnej sytuacji. Ostatecznie sędziowie nie dopatrzyli się błędu gracza Norwida, choć kibice twierdzili inaczej. Chodziło o to, czy piłka najpierw nie dotknęła parkietu, zanim podbił ją jeden z zawodników.
Podrażnieni siatkarze Cuprum Stilonu odpowiedzieli na to asem serwisowym. Chwilowy zryw nie przełożył się jednak na objęcie prowadzenia. Pięć punktów różnicy wypracowali z kolei przyjezdni, lecz nie był to początek spokojnego marszu po zwycięstwo w drugim secie. Gorzowianie odrobili straty m.in. dzięki dwóm asom pod rząd Adama Lorenca i końcówkę mieliśmy wyrównaną.
Na prowadzenie 20:19 miejscowi wyszli za sprawą udanego bloku Jakuba Strulaka. Walka toczyła się niemal cios za cios i do rozstrzygnięcia potrzebna była gra na przewagi. Wojnę nerwów wygrali za trzecim podejściem gospodarze. W aut zaatakował Milad Ebadipour i nie było tam bloku, co jeszcze zostało sprawdzone na wideo.
Również w trzecim secie powtórzył się scenariusz z początku poprzednich partii. Lepiej zaczął Stilon, ale później to Norwid objął prowadzenie, uzyskując przewagę czterech "oczek". Zespoły w tym fragmencie zagrały jednak falowo, ponieważ gospodarze niemal pod rząd odrobili całą stratę. Po dwóch świetnych blokach Strulaka ekipa Kowala prowadziła 18:14. To był znakomity set dla gorzowskiego środkowego.
W końcu swój moment miał też Seweryn Lipiński będący od dłuższego czasu na zagrywce. Punkt na 21:14 to był jego as serwisowy, a za chwilę powtórzył to, nabijając przeciwnika. Tak dużej przewagi gorzowianie już nie zmarnowali i wyszli na prowadzenie 2:1 w setach.
Może i drużyna z Gorzowa nie miała tego dnia najlepszego przyjęcia, ale zdecydowanie częstowała asami zespół spod Jasnej Góry. Częstochowianie w żadnym wypadku nie zamierzali się poddawać i mieli szalę po swojej stronie. Nie mogli jednak mocniej odskoczyć. Roszady oglądaliśmy w obu ekipach. Lepiej na tym wyszli miejscowi, którzy w końcu dogonili przyjezdnych, doprowadzając po ich błędzie do remisu 16:16.
Ponownie więc mieliśmy w Arenie Gorzów walkę na żyletki. W minimalnie lepszej sytuacji byli siatkarze z Częstochowy, mający dwa "oczka" zapasu. Wykorzystali swoją szansę na wyrównanie stanu pojedynku, a dokładnie Indra, który nabił blok-aut na Roberta Tahta.
Pierwszy punkt w tie-breaku należał do Norwida, lecz kolejne trzy zdobyli gorzowscy siatkarze i o przerwę poprosił Cezar Douglas Silva. Bardzo dobrze w poniedziałek działał blok w Stilonie. Szóste i siódme "oczko" było zasługą właśnie tego elementu w wykonaniu Tahta. Jeden z najlepszych atakujących zapunktował na 8:4 dla gospodarzy. Po zmianie stron goście odrobili dwa punkty i tym razem na przerwę zawodników zaprosił trener przyjezdnych.
Po powrocie na boisko gorzowianie zdobyli trzy punkty z rzędu, notując przy tym dziesiątego asa serwisowego, którego autorem był Robert Taht. Atakiem w blok, po którym piłka wyszła na aut, gospodarze zakończyli to starcie, wygrywając 15:10.
Kolejne mecze PlusLigi już w czwartek, ale Cuprum Stilon Gorzów zagra w Olsztynie 1 grudnia. Z kolei dzień później Steam Hemarpol Norwid Częstochowa podejmie Trefla Gdańsk.
Cuprum Stilon Gorzów - Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 3:2 (21:25, 27:25, 25:16, 23:25, 15:10)
Stilon: Taht, Kania, Neves Atu, Kwasowski, Lipiński S., Todorović, Granieczny (libero) oraz Lorenc, Stępień, Strulak, Ferens,
Norwid: Isaacson, Ebadipour, Popiela, Indra, Adamczyk, Lipiński B., Makoś (libero) oraz Borkowski, Kowalski, Masłowski (libero), Schmidt, Kogut,
MVP: Robert Taht