Jakub Oczko (kapitan AZS-u Olsztyn): Mecz był podobny do tego z Rzeszowem. Prowadzimy 2:0, a później przegrywamy. Mecz błędów zarówno z jednej jak i drugiej strony. Bardzo żałujemy straconych dwóch punków, bo zamiast trzech jest jeden.
Grzegorz Łomacz (kapitan Jastrzębskiego Węgla): Ciężko cokolwiek powiedzieć o spotkaniu, w które źle weszliśmy. Pierwsze dwa sety zagraliśmy jakbyśmy byli trochę sparaliżowani. Cieszę się, że udało się powrócić do gry. Zaczęliśmy popełniać mniej błędów i praktycznie uciekliśmy spod noża.
Mariusz Sordyl (trener AZS-u Olsztyn): Gratulacje dla naszych przeciwników. Zgodzę się z tym, co powiedział Jakub, że mecz był bliźniaczo podobny do tego sprzed tygodnia. Jednak tylko pod względem wyniku. Zupełnie inaczej było w przypadku szansy na zwycięstwo. Dzisiaj możemy mieć spore pretensje do zespołu, bo w ogromnym stopniu to my przegraliśmy ten mecz. Doprowadziliśmy do sytuacji, w której Jastrzębie musiało zaryzykować zagrywką. Sporo jednak psuli i zagrywali słabo. To ułatwiło nam dogranie. W pierwszym i drugim secie bardzo wyrównane końcówki, w których to my byliśmy górą. Później w trzeciej i czwartej partii zaczęły mnożyć się błędy po naszej stronie. Spadła wtedy skuteczność w ataku, a Jastrzębie więcej piłek broniło. Tie break to już walka punkt za punkt. Gdzieś na końcu znów maleńki błąd i to Jastrzębie się cieszy. Mam ogromny niedosyt, bo w odróżnieniu od meczu z Rzeszowem mieliśmy dziś spore szanse na więcej aniżeli jeden punkt.
Roberto Santilli (trener Jastrzębskiego Węgla): Bardzo ciężkie dla nas spotkanie. Graliśmy mało precyzyjnie. Najlepsze jest jedynie to, że udało nam się powrócić do gry. Kiedy zaczęliśmy trzeci set, zapomnieliśmy o strachu. Najważniejsze jest to, że Pawel Abramow zaczął grać jak lider zespołu. To jedyna dobra wiadomość, pomijając fakt, że wygraliśmy ten mecz.