Reprezentacja Polski siatkarek zagrała na igrzyskach olimpijskich po raz pierwszy od 2008 roku w Pekinie. Dla podopiecznych Stefano Lavariniego był to debiut na imprezie tej rangi. Skończyło się przegraną w ćwierćfinale z obrończyniami tytułu, reprezentacją Stanów Zjednoczonych 0:3.
Nasze siatkarki kończą rywalizację w stolicy Francji z bilansem dwóch zwycięstw i dwóch porażek. Biało-Czerwone w fazie grupowej pokonały srebrne medalistki Ligi Narodów 2024 - Japonki oraz mistrzynie Afryki - Kenijki, przegrały natomiast z Brazylijkami i Amerykankami, zespołami, mającymi aspiracje sięgające złotego medalu igrzysk olimpijskich.
- Moje odczucia są mieszane. Praktycznie wygraliśmy taki jeden mecz, który zadecydował o tym, żeśmy dotarli aż do ósemki. To był mecz z Japonią na samym początku. No a tu ta gra nam nie szła. Nie wykorzystywaliśmy możliwości w ataku, które mamy - przyznał w rozmowie z dziennikiem "Fakt" Alojzy Świderek.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk
Były selekcjoner reprezentacji Polski podkreślił, że mimo zakończenia rywalizacji olimpijskiej na ćwierćfinale, pozytywnie ocenia pracę, jaką w roli szkoleniowca zespołu wykonuje Stefano Lavarini. W porównaniu do sytuacji z lat poprzednich, kiedy zespół prowadzili polscy szkoleniowcy, Biało-Czerwone zbierają pozytywne opinie po swoich występach również w przypadku przegranych spotkań.
- Zdecydowanie praca tego trenera jest pozytywna. Powiedziałbym nawet, że bardzo pozytywna. Kiedyś Lozano powiedział nam, że mało jest wygrać jakąś imprezę czy dojść do finału, ale trzeba potem umieć grać w tych finałach. Mi się wydaje, że my takiej umiejętności jeszcze nie mamy. Doszliśmy rzeczywiście do finałów, demonstrując naprawdę bardzo dobrą grę w wielu turniejach - stwierdził były asystent argentyńskiego szkoleniowca.
Czytaj także:
Zaskakujące oświadczenie Joanny Wołosz po przegranym ćwierćfinale
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)