Naonobu Fujii zmarł w wieku 31 lat po kilkunastomiesięcznej walce z rakiem żołądka. Japoński siatkarz, uczestniczył w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Informacja o jego śmierci wstrząsnęła środowiskiem. Gdyby żył, bez wątpienia znalazłby się w dwunastoosobowej kadrze Philippe'a Blaina na turniej w Paryżu.
Zmarł w czerwcu 2023 roku. O chorobie poinformował swoich kibiców pod koniec lutego 2022 roku. Zamieścił wówczas na Instagramie wzruszające nagranie wideo. Tłumaczył w nim: od jakiegoś czasu miałem problemy z oczami, nic nie pomagało, musiałem więc pójść do szpitala na badania. To tam wykryto u mnie raka. Lekarze podejrzewają, że problem z oczami wziął się stąd, że doszło już do przerzutów nowotworu do mózgu.
W 2011 roku przeżył potężną tragedię rodzinną. Podczas trzęsienia ziemi w Tohoku jego dom został całkowicie zniszczony. Siatkarz był jednym z ponad 300 tysięcy uchodźców, którym żywioł odebrał miejsce do życia. Jego ojciec stracił wówczas pracę i o mały włos, a przyszły siatkarz musiał pożegnać się z marzeniami o karierze i w wieku 19 lat iść do pracy, by pomóc odbudować miejsce zamieszkania.
Fujii od 2013 roku reprezentował barwy klubu Toray Arrows. Dwukrotnie wygrywał z tym zespołem mistrzostwo Japonii, dwukrotnie Puchar Japonii. Będąc reprezentantem kraju zwyciężył w Pucharze Azji, brał udział w wielu prestiżowych imprezach z igrzyskami olimpijskimi włącznie.
Mimo że od śmierci rozgrywającego minęło kilkanaście miesięcy, siatkarze reprezentacji nie zapomnieli o jego zasługach dla drużyny. Przed ćwierćfinałowym meczem igrzysk olimpijskich 2024 z reprezentacją Włoch oddali hołd zmarłemu Fujiiemu, umieszczając jego zdjęcie na ławce rezerwowych.
Dla reprezentacji Japonii, starcie z Włochami było ostatnim na turnieju w Paryżu. Gracze z Kraju Kwitnącej Wiśni mimo prowadzenia 2:0 po dwóch setach, nie zdołali bowiem dowieźć przewagi do końca, przegrywając awans do strefy medalowej po tie-breaku 15:17. Po meczu sztab szkoleniowy wraz z zawodnikami zapozował do pamiątkowego zdjęcia, oczywiście z fotografią zmarłego kolegi.
Czytaj także:
Zapytali Vitala Heynena o sukces Polaków. Tak odpowiedział