To właśnie kontuzje były głównym powodem do zmartwień Nikoli Grbicia w sezonie olimpijskim. Z urazami w ostatnich kilku miesiącach mierzyła się większość reprezentantów Polski. Jednym z najgorszych przypadków był Wilfredo Leon.
Przyjmujący walczył z kontuzją przez większą część sezonu klubowego i w wielu meczach siedział na ławce. Nie zagrał także podczas pierwszych dwóch turniejów Ligi Narodów. Pojawiły się wątpliwości czy w ogóle będzie w stanie dojść do formy na igrzyska. Dostał jednak powołanie na ostatni, trzeci turniej, który odbywa się od wtorku w Lublanie.
- Dalej będę walczył, tak już będzie do końca kariery. Jestem w dobrej dyspozycji i wszystko jest w porządku - mówi przyjmujący, który w wielkim stylu wrócił w meczu z Włochami (3:0). Wywalczył aż 18 punktów, przy zawrotnej 71 proc. skuteczności w ataku. Zdobył dwa asy i jeden blok.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami
- Czułem się bardzo dobrze. Te treningi, które zrobiliśmy w Spale, sporo mi dały. Widać to było podczas meczu. Cieszę się, bo wszedłem na boisko, w końcu jestem z chłopakami. To powrót do grania w kadrze i jest zupełnie inaczej niż w klubie - dodaje Leon.
Na uwagę zasługuje także fakt, że Leon regularnie posyłał zagrywki, które przekraczały prędkość 130 km/h. - Nie patrzyłem na statystki, lecz chciałem po prostu zagrać na wysokim poziomie. Zobaczymy, co dalej będzie. Czuję się zadowolony - opowiada siatkarz.
Kolejną osobą, która mierzyła się z kontuzjami, jest Paweł Zatorski, który od dekady jest podstawowym libero naszej reprezentacji. W sezonie klubowym walczył z urazem biodra, a później nie uczestniczył w dwóch pierwszych turniejach Ligi Narodów. Jak przedstawia się jego stan zdrowia?
- Nie mam już ograniczeń. Mogę biegać, rzucać się. Trenowałem bardzo mocno przez pięć tygodni w Spale. Jeżeli wytrzymałem ten czas katorżniczej pracy, to już nic mnie zniszczy w tym sezonie reprezentacyjnym - mówi żartobliwie Paweł Zatorski.
Mówi także, że powrót po kontuzji wywołał w nim dodatkowe emocje. - Stęskniłem się. Serducho przed meczem zabiło szybciej, ale w taki pozytywny sposób. Dobre uczucia przyszły. Gra w Biało-Czerwonych barwach to dla mnie coś wyjątkowego, wielki honor i szczęście. W końcu doczekałem się i cieszę się, że wygraliśmy - opowiada libero.
Jego głównym konkurentem w walce o miejsce w składzie na igrzyska w Paryżu jest Jakub Popiwczak, który prezentuje wysoką formę. Jak na Zatorskiego wpływa rywalizacja o miejsce w składzie?
- Zupełnie się nad tym nie zastanawiam. Każdy z nas próbuje się przygotować, jakby miał zagrać na igrzyskach, niezależnie od tego czy na nie pojedzie czy nie. Jestem przekonany, że rywalizacja na pozycjach przynosi same korzyści i podnosi poziom poszczególnych zawodników - kończy Zatorski.
Ostatnim graczem, który w środę wrócił na boisko, jest Mateusz Bieniek. On także musiał mierzyć się z urazami, które wykluczyły go z pierwszej części sezonu. - Jest stabilnie. Jeśli będzie się utrzymywało tak, jak jest teraz, to naprawdę będzie dobrze - ocenia Bieniek.
- Stęskniłem się, Cieszę się bardzo, że mogłem wrócić do gry w kadrze. To najwyższy czas, bo sporo spędziłem na treningach w Spale. Bardzo się cieszę - dodaje.
On także nie może być spokojny o miejsce w składzie. Nikola Grbić na igrzyska w Paryżu najpewniej zabierze trzech środkowych, a głównych pretendentów jest czterech. Oprócz Bieńka są to Karol Kłos, Jakub Kochanowski oraz Norbert Huber.
- Jest jak co roku, od 10 lat. W Polsce mamy dużą konkurencję na każdej pozycji, ale to jest zdrowia rywalizacja, oparta na wzajemnym szacunku - podsumowuje Mateusz Bieniek.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Mistrzowie świata rozbici w Lidze Narodów. Kapitalny występ Wilfredo Leona
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)