Pierwszy półfinał pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Asseco Resovią stał na niebotycznym poziomie i zakończył się dopiero po tie-breaku. W decydującej partii triumfowali siatkarze z Górnego Śląska, jednak rzeszowianie postawili rywalom trudne warunki i podobnego spotkania spodziewaliśmy się w Jastrzębiu-Zdroju.
Uskrzydlony dopingiem pełnej hali Jastrzębski Węgiel świetnie otworzył rewanżowe spotkanie. Gospodarze rozpoczęli premierową odsłonę z wysokiego "C", dając się we znaki rywalom mocnymi atakami i świetnym serwisem (7:3). Po stronie jastrzębian fantastycznie działał także blok, w którym niezmiennie prym wiódł Norbert Huber. Przez pomarańczową ścianę przebić nie mógł się Jakub Bucki, który szybko został zmieniony na boisku przez Klemena Cebulja. Ta rotacja jednak nie pomogła przyjezdnym, bo jastrzębianie nie zwalniali tempa, prowadząc już 13:5 po asie serwisowym Tomasza Fornala.
Jastrzębski Węgiel narzucił rywalom bardzo trudne warunki gry. Resovia jednak mimo kłopotów z biegiem seta powoli łapała rytm gry, próbując zbliżyć się do szalejących gospodarzy. Rzeszowianie wykorzystali kilka nieskończonych akcji przeciwników, odpowiadając punktowymi kontrami i po skutecznych atakach Yacine Louatiego z wysokiej przewagi Jastrzębia pozostały tylko dwa "oczka" (17:15). Pogoń gości przerwał jednak Tomasz Fornal, a w końcówce gospodarze potwierdzili swoją przewagę w polu serwisowym i bloku, wygrywając seta 25:20.
ZOBACZ WIDEO: Pia Skrzyszowska: 100 dni do igrzysk? To bardzo dużo
Rozpędzeni jastrzębianie drugą odsłonę rozpoczęli od dwupunktowego prowadzenia, lecz tym razem Resovia szybko odpowiedziała rywalom. Goście wyrównali wynik i gra rozpoczęła się na nowo. Po kilku minutach zaciętej walki punkt za punkt na prowadzenie wysunęli się podopieczni Giampaolo Medei. Rzeszowianie poprawili jakoś przyjęcia, skuteczność w pierwszej akcji i zagrywkę, która zaczęła przynosić im coraz więcej korzyści. W ataku kolejne punkty dokładał Klemen Cebulj, a jego as serwisowy dał Resovii pierwsze w tym meczu dwupunktowe prowadzenie (10:8).
Jastrzębianie mieli duże kłopoty w przyjęciu i nie pomagali sobie błędami własnymi. Tym samym po autowym uderzeniu Tomasza Fornala przewaga rzeszowian wzrosła do trzech "oczek" (14:11). Nie był to jednak koniec emocji w tym secie. Gospodarze zawzięcie gonili rywali, ale gdy tylko zbliżali się do remisowego rezultatu, Resovia odpowiadała pięknym za nadobne, ani na chwilę nie wypuszczając prowadzenia z rąk. W decydujących momentach po stronie gości nie zawodzili Klemen Cebulj oraz Yacine Louati. To właśnie atak Francuza zapewnił ekipie z Podkarpacia punkt na wagę zwycięstwa w secie (25:20).
W trzecim secie wyrównanej walki i siatkówki na najwyższym poziomie było jeszcze więcej, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Obie drużyny wymieniały się na prowadzeniu, ciesząc oko kibiców fantastycznymi akcjami. Po stronie Resovii siłą napędową drużyny był trzymający wysoki poziom Yacine Louati, z kolei u gospodarzy ręki w ataku nie zwalniał Jean Patry. Przeciąganie liny trwało w najlepsze, jednak w drugiej części seta do ataku przystąpili jastrzębianie.
Aktualni mistrzowie Polski znów dali się we znaki rywalom na siatce, a w ofensywie szósty bieg włączył Tomasz Fornal. Po trzypunktowej serii gospodarze odskoczyli na 17:14 i długo utrzymywali się na czele, zmierzając do wygranej. Resovia nie złożyła broni i postawiła wszystko na jedną kartę. Ryzyko jednak przekładało się także na błędy w polu serwisowym, których w tym secie po stronie gości pojawiło się sporo. Mimo swoich problemów rzeszowianie po mistrzowsku wytrzymali natarcie rywali. W końcówce to Jastrzębie zaczęło się gubić, a Resovia wykorzystała swoją szansę, odwracając wynik seta i wychodząc na prowadzenie w meczu (27:25).
Zdeprymowany przegraną końcówką trzeciej odsłony Jastrzębski Węgiel w kolejnym secie także miał kłopoty z poukładaniem swojej gry. Gospodarze tylko na początku byli w stanie nawiązać wyrównaną walkę z rozpędzoną drużyną z Podkarpacia. Potem stery na boisku zupełnie przejęła Resovia, prowadząc po bloku Fabiana Drzyzgi 12:8. Rzeszowianie utrzymywali świetny poziom gry, a jastrzębianie błędami własnymi oddalali się od finału.
Przy prowadzeniu Asseco Resovii 21:15 wydawało się, że losy rywalizacji o finał są już rozstrzygnięte. Wtedy jednak leżący już na łopatkach jastrzębianie złapali drugi oddech. Gospodarze utrzymali nerwy na wodzy i w niesamowitym stylu wrócili do rywalizacji. W decydującym momencie ciężar gry na swoje barki wziął Tomasz Fornal. Przyjmujący zespołu z Jastrzębia-Zdroju kończył wszystkie ważne piłki i po efektownej serii podopieczni Marcelo Mendeza zniwelowali ogromną stratę do jednego punktu (20:21).
Fantastyczny rajd rywali przerwał Klemen Cebulj, jednak jastrzębianie nie zwolnili tempa, a Tomasz Fornal efektownym asem serwisowym dał swojej drużynie upragniony remis. Przy wyniku 23:23 gra rozpoczęła się więc na nowo. W końcówce emocji nie brakowało, lecz uskrzydleni gospodarze poszli za ciosem i mimo wielu dyskusji przy ostatniej akcji oraz problemów z systemem challenge triumfowali w secie 29:27, utrzymując się tym samym w rywalizacji o finał.
Po wygraniu teoretycznie przegranego seta Jastrzębski Węgiel chciał zakończyć półfinałową batalię w tie-breaku. Gospodarze w piątej partii od początku starali się dyktować warunki gry, Resovia jednak zawzięcie trzymała się wyniku. Rywalizacja nabrała rumieńców po zmianie stron, kiedy jastrzębianie przy serwisach Jurija Gladyra odskoczyli na trzy punkty (11:8). Rzeszowianie jeszcze próbowali odmienić losy tej odsłony, ale błędy w samej końcówce przesądziły o tym, że to Jastrzębski Węgiel zagra w wielkim finale (15:13).
Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:20, 20:25, 25:27, 29:27, 15:13)
Jastrzębski Węgiel: Patry, Toniutti, Gladyr, Huber, Szymura, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Sclater, Macionczyk
Resovia Rzeszów: Bucki, Drzyzga, Kochanowski, Kłos, Louati, DeFalco, Zatorski (libero) oraz Cebulj, Mordyl, Kozub
MVP: Jean Patry (Jastrzębski Węgiel)
Zobacz także:
Zaskakujące słowa siatkarki: Nie wierzono w nas
Poważne problemy polskiej gwiazdy. Zabrał głos po zniknięciu