Kosmiczny mecz z udziałem Polki w półfinale Ligi Mistrzyń

Materiały prasowe / CEV / Imoco Conegliano
Materiały prasowe / CEV / Imoco Conegliano

Po dwóch setach półfinałowego starcia Ligi Mistrzów Imoco Conegliano z Eczcaibasi Stambuł, Włoszki jedną nogą były poza finałem. Zdołały jednak doprowadzić do tie-breaka, w którym przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść po grze na przewagi.

Siatkarki Imoco Conegliano doskonale prezentują się w obecnym sezonie. Najlepszym dowodem na to jest seria wygranych 38 spotkań na parkietach ligowych i w europejskich pucharach. Przed półfinałowym starciem w Lidze Mistrzyń wiadomo było jednak, że kontynuować ją będzie piekielnie trudno, bowiem Eczacibasi Stambuł to światowy gigant, aspirujący do walki o złote medale każdej z imprez.

Przyjezdne od początku swoją zagrywkę kierowały na Kathryn Plummer. Amerykanka nie radziła sobie w odbiorze, co utrudniało grę Joannie Wołosz. Polka nie mogła posyłać szybkich piłek do swoich skrzydłowych, co miało stanowić atut w rywalizacji półfinałowej. Kelsey Robinson i Kathryn Plummer miały utrudnione zadanie w ataku, z czym nie potrafiły sobie poradzić (10:14).

Zawodniczki Ferhat Akbasa na tle Włoszek prezentowały się zdecydowanie lepiej. Doskonale wyglądała współpraca blok-obrona i kontraki w wykonaniu Tijany Bosković. Grające agresywnie Eczacibasi przez długi czas kontrolowało grę. Mimo to niewiele brakowało, a zeszłyby z parkietu pokonane. W końcówce Turczynki zaczęły się mylić, doprowadzając do gry na przewagi. W niej nerwów na wodzy nie utrzymały gospodynie. Autowe ataki Kathryn Plummer i Isabelle Haak rozstrzygnęły losy partii.

ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym

W drugim secie Eczacibasi kontynuowało dobrą grę. Doskonale funkcjonowała defensywa zespołu znad Bosforu. Joanna Wołosz musiała mocno pracować, aby zgubić czujny blok rywalek. W pierwszej części seta nawet się to udawało. Dzięki skuteczności Isabelle Haak gospodynie gra toczyła się punkt za punkt (13:13).

Szwedka była dla włoskiego zespołu bezcenna, dzięki niej zawodniczki Daniele Santarelliego dotrzymywały kroku drużynie gości. Tak było po serii udanych zagrywek Alexy Lea Gray w drugiej części seta, kiedy Turczynki odjechały na 17:13. Odpowiedź Szwedki była błyskawiczna. Niestety na niewiele się to zdało, bowiem tak jak w inauguracyjnej odsłonie ponownie zabrakło siły rażenia. Dużo lepiej wyglądało to po przeciwnej stronie, gdzie obok Alexy Gray pewną opcją w ofensywie była Tijana Bosković.

Przy 0:2 Włoszki nie miały nic do stracenia. Odważna gra w ataku i polu zagrywki oraz udane wejście Khalii Lanier pozwoliło Imoco przejąć inicjatywę w trzeciej partii. Prowadzenie 7:1 dało miejscowym chwilę oddechu i pozwoliło na większy luz w grze. To była woda na młyn dla zespołu trenera Santarelliego. Imoco zaczęło dominować na boisku (14:5).

Turczynki, które w pierwszych dwóch setach błyszczały, tym razem raziły nieporadnością. To, co wcześniej wychodziło, tym razem kompletnie nie działało. Elif Sahin brakowało liderki, na której mogłaby oprzeć grę w ataku. Dopiero wejście Iriny Woronkowej nieco pomogło. Na powstrzymanie doskonale prezentujących się Włoszek nie było jednak szans.

Eczacibasi Stambuł chciało zrobić pierwszy wielki krok w kierunku finału, na czwartego seta wyszło więc odmienione. Zespół Ferhata Akbasa prezentował się tak, jak w pierwszych dwóch setach. Przypomniała o sobie Tijana Bosković, która kilkanaście minut wcześniej całkowicie zawiodła. Włoszkom doszedł więc kolejny problem, musiały odrabiać straty i powstrzymać Serbkę. Pierwszą część zadania udało się zrealizować dzięki niesamowitej Isabella Haak, która po trzech setach miała na koncie 25 punktów.

Im dłużej trwało to spotkanie, tym lepiej wyglądała gra gospodyń. Joanna Wołosz mogła grać bardziej kombinacyjnie, koleżanki poprawiły bowiem przyjęcie. To przełożyło się na wynik, który przez dłuższy czas oscylował wokół dwóch, trzech punktów na korzyść Włoszek. Zaliczka okazała się wystarczająca, choć emocji nie brakowało. Miejscowe zdołały jednak doprowadzić do tie-breaka.

W decydującej partii Tijana Bosković pokazała swoją wielkość. To jej udane akcje oraz zagrywki pozwoliły gościom przejąć kontrolę w tie-breaku (1:5). Włoszkom ponownie udało się wrócić do gry, pomogła przerwa na życzenie Daniele Santarelliego i ryzykowna zagrywka (10:10). Emocje w starciu gigantów nie brakowało do samego końca. O wszystkim zdecydowała gra na przewagi. Lepiej wytrzymały ją Włoszki, które w drugiej połowie meczu przeszły drogę z piekła do nieba. Do wygranej gospodynie poprowadziła zdobywczyni 37 punktów Isabelle Haak.

Prosecco Doc Imoco Conegliano - Eczacibasi Dynavit Stambuł 3:2 (26:28, 20:25, 25:14, 25:22,  18:16)

Imoco: Plummer, Robinson Cook, De Kruijf, Haak, Wołosz, Fahr, De Gannaro (libero) oraz Bardaro, Rubian, Gennari, Lanier.

Eczacibasi: Bosković, Arici, Baladin, Grey, sahin Stevanović, Sebnem Akoz (libero) oraz Ozel (libero), Woronkowa, Aydemir Akyol.

MVP: Isabelle Haak (Imoco Conegliano)

Czytaj także:
Trzy dni finałów. Wicemistrz świata ma pomysł na europejskie puchary
Wiemy, ile zarobił Jastrzębski Węgiel za grę w Lidze Mistrzów

Komentarze (0)