Siatkarze Halkbanku Ankara w rundzie play-off wykorzystali problemy wicemistrzów Polski i po przegranej w Polsce 2:3, przed własną publicznością z nawiązką odrobili stratę, eliminując obrońców trofeum. Kolejny przeciwnik okazał się dużo bardziej wymagający. Cucine Lube Civitanova na miejsce w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów czeka od 2019 roku. Po pierwszym spotkaniu, gracze Gianlorenzo Blenginiego są krok od realizacji celu.
Włosi przejęli inicjatywę w meczu już od pierwszego seta. Gospodarze dobrze radzili sobie w przyjęciu, jednak mieli spore problemy z wykańczaniem akcji. Dość czytelne było rozegranie Micah Ma'a, który tak jak w poprzedniej rundzie większość piłek kierował do duetu liderów Earvina Ngapetha i Nimira Abdel-Aziza. Obaj jednak nie błyszczeli co nakręcało przyjezdnych.
Kilkupunktowa przewaga graczy Lube wypracowana na początku partii utrzymywała się do końca seta. Duża w tym zasługa bezbłędnie grających środkowych Simone Anzaniego i Barthelemy Chinenyeze. Doskonale radził sobie też Marlon Yant Herrera. Warto przy okazji podkreślić kapitalną dyspozycję Luciano De Cecco, który doskonale kreował grę, o czym świadczy imponująca skuteczność w ataku drużyny gości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
Bez doskonałej gry Earvina Ngapetha i Nimira Abdel Aziza, miejscowi mogli jedynie pomarzyć o wygranej. Wspomniana dwójka w środowe popołudnie prezentowała się bardzo przeciętnie. Także w drugiej partii, coraz częściej więc rywali próbował zaskakiwać Micah Ma'a. W szeregach Halkbanku brakowało lidera, na którym możnaby oprzeć grę. Mimo to do połowy seta, niesieni dopingiem publiczności gospodarze posiadali inicjatywę (16:15).
Włosi długo utrzymywali kontakt, a w decydującym momencie docisnęli i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Kolejny raz swój kunszt pokazał Luciano De Cecco, który wobec słabszej gry atakującego Adisa Lagumdziji, dużo bardziej oparł swoją grę na środkowym Barthelemy Chinenyeze oraz lewoskrzydłowych Marlonie Yant Herrerze i Aleksandarze Nikołowie. Z dobrym skutkiem, bowiem druga odsłona ostatecznie padła łupem gości, którzy już w tym momencie znaleźli się w doskonałej sytuacji przed rewanżem.
W trzecim secie Turcy walczyli o wszystko, nic dziwnego, że ta partia była najbardziej wyrównana. Przez większość czasu Nimir Abdel Aziz zawodził, jednak w newralgicznym momencie posłał dwa asy serwisowe, wyprowadzając Halkbank na prowadzenie 23:22. Popracował też w obronie, czym z pewnością odkupił swoje winy.
Gracze Gianlorenzo Blenginiego mogli sobie pluć brodę, bowiem byli krok od rozstrzygnięcia meczu w trzech setach. Pogrążyły ich jednak błędy własne i asekuracyjna gra w kluczowych momentach partii. Aleksandar Nikołow robił co mógł, jednak tym razem zabrakło mu wsparcia ze strony kolegów.
Włosi chcieli za wszelką cenę uniknąć tie-breaka i w doskonałej sytuacji przystąpić do meczu rewanżowego. Cel udało się zrealizować bez większych problemów. Od początku czwartej odsłony przyjezdni posiadali inicjatywę, kontrolując wynik. Nimir Abdel Aziz w porównaniu z poprzednim setem nieco się poprawił pod względem skuteczności ataku, jednak to nie wystarczyło. Rozczarował Micah Ma'a, który niemal wszystkie piłki tym razem kierował w kierunku reprezentanta Oranje. Gracze Cucine Lube szybko połapali się w tej taktyce i skutecznie ustawiali w defensywie, podbijając atakującego.
Po stronie gości, podobnie jak w drugim secie, fatalnie prezentował się Adis Lagumdzija, jednak to nie przeszkodziło Luciano De Cecco. Ponownie oparł swoją grę na lewoskrzydłowych oraz środkowych i uczynił to na tyle skutecznie, że poprowadził zespół do zwycięstwa 3:1 w całym meczu. Cucine Lube jest krok od pierwszego półfinału Ligi Mistrzów od pięciu lat.
Halkbank Ankara - Cucine Lube Civitanova 1:3 (19:25, 21:25, 27:25, 21:25)
Halkbank: Matić, M. Lagumdzija, Ngapeth, Tayaz, Ma'a, Abdel Aziz, Done (libero) oraz Blankenau, Perrin;
Cucine Lube: Chinenyeze, A. Lagumdzija, Nikołow, Yant Herrera, De Cecco, Anzani, Balaso (libero) oraz Bisotto.
Czytaj także:
Były selekcjoner zaskoczony sytuacją w ZAKSIE. "Nie rozumiem, co tam się dzieje"
Grupa Azoty ZAKSA z Kurkiem i Leonem? "Polska nie jest jedynym rynkiem, na który stać Leona"