[tag=1805]
[/tag]Mistrzowie Polski do 3. kolejki Ligi Mistrzów przystępowali po pierwszej porażce w sezonie. Jastrzębski Węgiel w PlusLidze uległ warszawskiemu Projektowi, przegrywając 1:3. W europejskich rozgrywkach jastrzębianie pozostali jednak niepokonani, mimo iż spotkanie z SVG Luneburg nie należało do łatwych.
- Jeśli chodzi o ten mecz, to na pewno ciężka przeprawa. Może jak popatrzymy na sam wynik poszczególnych setów, szczególnie trzeciego i czwartego, to nie wygląda to jakoś bardzo okazale ze strony gospodarzy, aczkolwiek postawili naprawdę ciężkie warunki - mówił w rozmowie z mediami klubowymi Jakub Popiwczak.
Mimo końcowego zwycięstwa początek spotkania nie był kolorowy. W premierowej odsłonie podopieczni Marcelo Mendeza roztrwonili kilkupunktową przewagę, ostatecznie przegrywając ją do 23.
- Przyjeżdżaliśmy tutaj wiedząc, że będzie to ciężkie spotkanie. Zespół gospodarzy potrafi grać w siatkówkę, są poukładaną i fizyczną drużyną. Wygrali już dwa spotkania w naszej grupie w Lidze Mistrzów i nie będzie nam łatwo. Pierwszy set to potwierdził. Od drugiego graliśmy już dobrą siatkówkę, naszą siatkówkę i pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem - dodał libero zespołu z Górnego Śląska.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Rośniemy". Wyjątkowe chwile w życiu reprezentantki Polski
Po momentach słabości w premierowej partii jastrzębianie wrócili do gry i już do końca nie oddali inicjatywy na boisku. - Drugi set był ważny, bo po pierwszym przegranym trzeba było grać troszkę lepiej, żeby nie dać się zdominować gospodarzom. Fajnie, że tak zareagowaliśmy. Chłopcy, którzy weszli na boisko, wnieśli dobrą grę, dobrą energię i udało nam się wygrać drugą partię. Jakbyśmy przegrywali 0:2, to na pewno grałoby się jeszcze ciężej. Szczególnie w tej hali gospodarze niesieni dopingiem "lataliby" po ścianach - zaznaczył Popiwczak.
Doping w niemieckim Luneburgu był słyszalny, a sam libero nie ukrywał zachwytu postawą kibiców. - Wypełniliśmy halę. Obiekt świetny, kibice świetni, atmosfera na trybunach fenomenalna. Życzyłbym sobie, żeby to zawsze tak wyglądało, że jak jedziemy na mecz Ligi Mistrzów poza Polskę, to gramy w takich obiektach jak w Czechach, jak tutaj, gdzie kibice licznie dopisują, żyją i dopingują swój zespół. Czuć to, że to jest Liga Mistrzów, że to jest święto i właśnie o to moim zdaniem powinno chodzić w tych rozgrywkach - powiedział.
Mimo trudnej batalii Jakub Popiwczak docenił zwycięstwo i komplet wywalczonych punktów. - Najważniejsze jest to, że wygrywamy. Wiadomo, fajnie byłoby wygrywać cały czas 3:0, ale tak się nie da. Jesteśmy w trakcie długiej, ciężkiej, naprawdę nieprzyjemnej podróży. Piąty albo szósty dzień w trasie. Bardzo długa podróż z Warszawy tutaj do Luneburga autokarem, zarwana noc. Jesteśmy już naprawdę zmęczeni, szczególnie tą podróżą, ale ogólnie tym maratonem meczów, który są za nami. Tym bardziej cieszy to, że przeciwko naprawdę dobremu przeciwnikowi i w ciężkich warunkach wychodzimy tutaj z tarczą za trzy punkty - zakończył.
Karuzela meczowa kręci się jednak dalej, a jastrzębianie nie będą mieli dużo czasu na regenerację. Już w sobotę (16 grudnia) mistrzowie Polski we własnej hali podejmą Ślepsk Malow Suwałki w ramach 12. kolejki PlusLigi.
Na kolejne spotkanie Jastrzębskiego Węgla w Lidze Mistrzów również nie trzeba długo czekać. Do Jastrzębia-Zdroju 20 grudnia przyjedzie drużyna Jihostroj Czeskie Budziejowice. Faworytem będą oczywiście gospodarze, którzy na półmetku fazy grupowej z kompletem zwycięstw prowadzą w grupie D.
Zobacz także:
Kulisy odejścia Stephane'a Antigi. "Taki jest rynek"
Siatkarze Aluron CMC Warta Zawiercie krok od awansu do ćwierćfinału Pucharu CEV