Mecz ćwierćfinałowy Ligi Mistrzów to był prawdziwy spektakl. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Itas Trentino stworzyły znakomite widowisko. Pierwszego seta wygrała ekipa z Polski, ale kolejne dwa padły łupem przyjezdnych, mimo że gospodarze prowadzili w nich kilkoma punktami.
Grupa Azoty ZAKSA zaliczyła jednak znakomity powrót, mimo że w czwartej odsłonie przegrywała już 2:6. Ostatecznie to mistrzowie Polski okazali się lepsi po zaciętym tie-breaku.
- W czwartej odsłonie wypuściliśmy przewagę, którą mieliśmy dzięki trochę brudnej, siatkarskiej grze. Popełniliśmy kilka prostych błędów, nie wykorzystaliśmy też wszystkich okazji, które mieliśmy po swojej stronie - tłumaczy zawodnik Itas Trentino Srećko Lisinac.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
- Po drugiej stronie siatki była ZAKSA, która też jest dobrym zespołem. Od drugiego seta zaczęliśmy prezentować swoją grę, ale taka już jest ta siatkówka, że czasami to nie wystarcza - dodaje.
Sytuacja przed rewanżem jest jeszcze otwarta, a Itas Trentino potrzebuje wygrać 3:0 lub 3:1, by znaleźć się w półfinale rozgrywek. W wypadku ich zwycięstwa po tie-breaku będzie decydował złoty set. Z kolei gdy ZAKSA okaże się lepsza, to ona znajdzie w najlepszej czwórce rozgrywek, niezależnie od rozmiaru zwycięstwa.
- To był ważny mecz, w którym obie drużyny ryzykowały. A jeśli jest dużo ryzyka, to mogą zdarzyć się błędy. Przed nami teraz rewanż, możemy żałować, że nie wykorzystaliśmy tutaj wszystkich naszych okazji - przyznaje środkowy.
- Rewanż zaczynamy w zasadzie od zera. Będziemy skupiać się na tym, żeby wygrać to spotkanie i nieważne czy to będzie 3:0, 3:1 czy po tie-breaku - kończy Śrećko Lisinac.
Mecz odbędzie się w czwartek, 16 marca o godz. 20:30. Transmisja w Polsat Sport oraz Polsat Box Go. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Czytaj więcej:
Polak zrezygnuje z igrzysk, jeśli wystąpią w nich Rosjanie. "Chciałbym tam być. Ale są w życiu rzeczy ważniejsze"