Drugi sezon UNI Opole w elicie. "Dla samych siebie też jesteśmy nieprzewidywalni"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna UNI Opole
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna UNI Opole

Do Tauron Ligi drużyna awansowały w 2021 roku i wniosły sporo świeżości, kolorytu oraz dobrą frekwencję na trybunach. Siatkarki UNI Opole rozgrywają drugi sezon na najwyższym poziomie rozgrywkowym. - Nic nie zakładamy - mówi trener Nicola Vettori.

Klub powstał w 2016 roku z inicjatywy rektora Uniwersytetu Opolskiego prof. Marka Masnyka, we współpracy ze Stowarzyszeniem Miłośników Siatkówki w Opolu i strategicznym sponsorem Energetyką Cieplną Opolszczyzny. W sezonie 2017/2018 drużyna awansowała do I ligi, a trzy lata później - do Tauron Ligi.

Przed rokiem Wilczyce z Opola zajęły siódme miejsce w lidze wygrywając m.in. z takimi ekipami jak MOYA Radomka Lotnisko Radom, IŁ Capital Legionovia Legionowo czy BKS BOSTIK Bielsko-Biała, ale wielu drużynom w Stegu Arenie nie grało się łatwo.

Drugi sezon - najtrudniejszy? 

W nomenklaturze piłkarskiej często pojawia się określenie: "syndrom drugiego sezonu", czyli sytuacja, w której klub przestaje być beniaminkiem i musi poradzić sobie w lidze, gdy entuzjazm po awansie już opada.

ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to

- Nie jesteśmy już beniaminkiem, wszyscy nas znają i mamy tego świadomość. To będzie bardzo trudny sezon, wiemy to doskonale i nic nie zmienia zarówno zwycięstwo w Radomiu, jak i porażka w Pucharze Polski w Łodzi. Chcemy - tak jak w poprzednim sezonie - walczyć o każdy punkt, bo może on okazać się decydujący - deklaruje kapitan zespołu Adriana Adamek.

Póki co w świeżo rozpoczętych zmaganiach opolanki w Tauron Lidze przegrały u siebie z ŁKS-em Commercecon Łódź 0:3, ale wygrały w Radomiu z MOYA Radomką Lotniskiem Radom. W 1/8 finału Tauron Pucharu Polski siatkarki trenera Nicoli Vettoriego uległy po tie-breaku Grot Budowlanym Łódź (więcej TUTAJ).

- ŁKS to bardzo dobra drużyna, miałyśmy na "dzień dobry" już spotkanie z wymagającym rywalem. Łapałyśmy je w drugim i trzecim secie i wydaje mi się, że trzymałyśmy poziom, ale to one postawiły kropkę nad "i". Z kolei w Radomiu był to nasz bardzo dobry występ. Pokazałyśmy bardzo dobrą siatkówkę. To w ogóle był mecz na niezłym poziomie i te trzy punkty bardzo cieszą - oceniła Adamek.

- To dopiero początek sezonu, a mecz z Grot Budowlanymi to dopiero nasz trzeci w tym sezonie. W dodatku nie ligowy, a pucharowy. Forma falowała po obu stronach siatki i to było widać. Dlatego grałyśmy tego tie-breaka. Oba zespoły mogą grać lepiej. Tym razem wygrały Grot Budowlane, a my wiemy, że możemy dać z siebie więcej. Moim zdaniem głupie błędy i brak konsekwencji zadecydowały, że mecz skończył się tak, jak się skończył - mówiła po spotkaniu libero UNI Opole.

- Tacy właśnie jesteśmy. Czasami w jednym meczu obserwujemy te nasze "przemiany". W Radomiu pierwszy set był fatalny, a drugi bardzo dobry. W Łodzi było tak samo. W pierwszej partii jakby nie wyszliśmy na boisko, później zaczęliśmy grać, a następnie znów się zatrzymaliśmy. Jesteśmy zbyt zdenerwowani w decydujących momentach. Popełniamy za dużo niepotrzebnych błędów - wylicza trener Nicola Vettori.

Nowe twarze i nowe oblicze

W porównaniu do wyjściowej szóstki z ubiegłych rozgrywek, w UNI pojawiły się dwie nowe siatkarki - ukraińska atakująca Anastasija Kraiduba oraz brazylijska przyjmująca Lana Conceicao. Czy to duża zmiana?

- Tak, bo zmieniła się atakująca i pierwsza przyjmująca. Było dużo czasu na zgranie, ale to inne charakterologicznie zawodniczki. Lubią też dostawać nieco inne piłki - jedna z nich nieco szybsze, druga zaś - wolniejsze - odpowiada Vettori.

- Kiedyś mówiłem, że jesteśmy młodym zespołem. Ale już patrząc na wiek poszczególnych zawodniczek, chyba już tak nie jest. Bardziej nie mamy jeszcze dużego doświadczenia w ligowych bojach, choć mamy takie siatkarki jak Pellegrino czy Kraiduba. Może to dlatego jesteśmy tacy nieprzewidywalni? - zastanawia się.

UNI Opole już dało się poznać, jako drużyna, która lubi wykorzystywać środkowe celem zdobywania punktów. Podstawową parę stanowią - podobnie jak przed rokiem Vivian Pellegrino i Marta Orzyłowska.

- Lubimy taką grę. Nasza rozgrywająca Gabriela Makarowska potrafi je uruchomić w dobrym momencie, oczywiście jeśli tylko jest taka możliwość. Ciężko powiedzieć, czy tym się wygra mecze, bo w ważnych momentach jeszcze falujemy w przyjęciu, a wtedy nie zagramy w ten sposób. Ale rzeczywiście to pozwala nam zrobić dużo punktów. Muszę jednak przyznać, że w lidze jest dużo dobrych środkowych - zauważa Vettori.

Nic nie muszą

Czy zatem jest jeszcze coś, czym Wilczyce z Opola mogą zaskoczyć przeciwniczki, po tym, jak kurz po pierwszym wrażeniu opadł? 

- Wszyscy wiedzą o nas dużo, ale my tyle samo wiemy o rywalkach. Entuzjazm mamy ten sam. Nawet momentami wyglądamy tak samo. Rok temu też zdarzało się, że super mecze przeplataliśmy porażkami do 10 w setach. Zmieniliśmy 2-3 zawodniczki, ale nasza twarz pozostała ta sama - uważa szkoleniowiec.

W gronie faworytów do medali wymienia się jednym tchem trio, które zajęło miejsca na podium w poprzednim sezonie, czyli Grupę Azoty Chemika Police, Developres Bella Dolina Rzeszów i ŁKS Commercecon Łódź. Grono ekip, które chcą zawalczyć o miejsce w półfinale jest szersze. Czy możemy tu zakwalifikować także tę z Opola?

- Tutaj na pewno liczą się zespoły m.in. z Radomia, Wrocławia, Kalisza. A my? My nic nie zakładamy. Dla samych siebie też nie jesteśmy przewidywalni. Myślimy tylko o tym przed nami. Na tyle sobie możemy pozwolić - kończy Nicola Vettori.

Czytaj także: Zginął brat rosyjskiej siatkarki. W pożegnaniu ani słowa o najważniejszym

Źródło artykułu: