Od samego początku w roli faworyta spotkania stawiana była Asseco Resovia. Wicelider tabeli z co prawda osłabieniem na ataku (Maciej Muzaj), lecz nie takim z jakim zameldowali się rywale w Rzeszowie. Ze względu na problemy z kolanami aż dwóch olsztyńskich środkowych nie przystąpiło do spotkania. Mowa o Taylorze Averillu oraz Dawidzie Siwczyku.
Pierwszy set przebiegał pod dyktando zagrywki. Najpierw Jakub Bucki zrobił pięć punktów w serii, z czego dwa bezpośrednio serwisem (7:3), czym ściągnął przyjmującego Moritza Karlitzeka z boiska. Następnie gdy na linii 9. metra pojawił się jego olsztyński vis-a-vis Karol Butryn, ten niemal wyrównał wynik i zdobycz punktową Buckiego (9:10).
Wspomniany atakujący był liderem przyjezdnych, który wziął ciężar ofensywy na siebie, jednak dopiero gdy Bartłomiej Lipiński dołączył do niego serwisem, to olsztynianie przejęli inicjatywę (20:18) w walce punkt za punkt. Końcówkę przegrali na własne życzenie, dwa błędy własne dały Asseco Resovii wygraną na przewagi (26:24).
ZOBACZ WIDEO: Nietypowa inauguracja i dłuższa przerwa. Co na to skoczkowie?
Powiedzenie "kto serwuje, ten punktuje" nie miało swojej kontynuacji w drugim secie, bowiem tym razem dominowały błędy własne. Tempo gry zwolniło, a od samego początku wynik prowadzili przyjezdni. Przez większość partii lepiej prezentowali się w ofensywie, lecz nie przez Butryna. Joshua Tuaniga zaczął prowadzić grę przez środek i skrzydła z przyjmującymi na czele (7:5, 11:8). Spory udział w takim przebiegu seta miało bardzo słabe przyjęcie rzeszowian.
Wynik trzymał im Torey Defalco i choć to ona goniła cały czas wynik, w końcówce w odpowiednim momencie wrzuciła drugi bieg. Równy, solidny blok pozwolił wybić z uderzenia olsztyńskich atakujących i z dwóch punktów straty, gospodarze zrobili cztery punkty prowadzenia (23:19). Mimo walki przyjezdnych, Asseco Resovia ponownie z powodzeniem zamknęła wynik seta (25:23).
Warto wspomnieć, że trener Giampaolo Medei postanowił zaingerować w żelazną szóstkę rzeszowian i w tym secie postawił na Thibaulta Rossarda. Francuz rozegrał go całego, a zapunktował w nim trzy razy.
Po zmianie stron boiska 29-latek ponownie wyszedł w pierwszym składzie, a jego defensywny kolega Defalco potwierdził serwisem powrót do dobrej dyspozycji (3:0). Jednak jego mocne otwarcie na nic się zdało gospodarzom. Podobnie jak w poprzednich dwóch partiach olsztynianie ekspresowo przejęli prowadzenie wyniku (12:10, 16:13). Przyjmowali równie źle co Resovia, lecz Tuaniga bawił się środkiem, co przy pomocy zagrywki Butryna pozwoliło zwiększyć przewagę do 5 "oczek" (21:16).
Przy tak dużej stracie trener Medei zaczął rotować składem, co okazało się dobrą decyzją. Na plac boju zostali desygnowani Klemen Cebulj, Maciej Muzaj, Michał Kędzierski i przewaga została zniwelowana do jednego punktu (21:22). Jednakże tym razem błędy olsztynian nie oddały zwycięstwa przeciwnikowi (25:23).
W czwartym secie po raz pierwszy w meczu to Asseco Resovia postawiła warunki. Wyszła zdeterminowana, aby skończyć mecz w tej partii i tak też zrobiła. Dalej dobrze prezentował się Defalco, a z każdą akcją Fabian Drzyzga lepiej zgrywał się z Rossardem. Nie odpuszczali nawet na chwile i dopiero gdy doprowadzili do pięciopunktowej różnicy (16:11), spuścili z tonu. W międzyczasie Butryn został zmieniony na Jana Króla, a co gorsza dla olsztynian, w decydującej fazie seta przy wyniku 22:18 Karlitzek nabawił się kontuzji. Jakub Kochanowski atakiem ze środka postawił kropkę nad "i" (25:20).
Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Torey Defalco, który zdobył aż 22 punkty. Jest to ósme zwycięstwo Asseco Resovii, z kolei piąta przegrana Indykpolu AZS. Kolejny mecz rzeszowianie rozegrają na wyjeździe z LUK Lublin, a olsztynianie wrócą do swojej hali, gdzie podejmą Projekt Warszawa.
9. kolejka PlusLigi:
Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (26:24, 25:23, 25:23)
Asseco Resovia: Kochanowski, Drzyzga, Cebulj, DeFalco, Kozamernik, Bucki, Zatorski (libero) oraz Rossard, Muzaj, Kędzierski.
Indykpol AZS: Tuaniga, Karlitzek, Lipiński, Jakubiszak, Poręba, Butryn, Ciunajtis (libero) oraz Andringa, Szymendera, Król.
MVP: Torey Defalco (Asseco Resovia Rzeszów)
Czytaj także: Środowisko siatkarskie w żałobie. Nie żyje słynny trener