ME siatkarek: Sukces rodził się w bólach - relacja z meczu Polska - Bułgaria

Po zwycięstwie Holandii nad Rosją Polki potrzebowały wygranej z Bułgarią by awansować do półfinału ME. Biało-czerwone szansy nie zmarnowały, ale wygrana nad drużyną z Bałkanów przyszła im niezwykle trudno. Podopieczne trenera Matlaka zafundowały swoim kibicom prawdziwą huśtawkę nastrojów.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska - Bułgaria 3:1 (18:25, 25:20, 25:21, 25:23)

Polska: Joanna Kaczor, Agnieszka Bednarek-Kasza, Aleksandra Jagieło, Anna Barańska, Katarzyna Gajgał, Milena Sadurek-Mikołajczyk, Mariola Zenik (libero) oraz Natalia Bamber, Izabela Bełcik, Dorota Pykosz

Bułgaria: Eliena Kolewa, Eliena Kolewa, Ewa Janewa, Elicja Wasilewa, Iliana Petkowa, Ljubka Debarliewa, Maria Filipowa (libero) oraz Cwetelina Żarkowa, Radostina Czitigoj, Ewelina Cwetanowa, Tanja Sabkowa, Aneta Germanowa

Polki mecz rozpoczęły bardzo nerwowo, wyraźnie sparaliżowane stawką pojedynku. Bułgarki, które już na awans do półfinału szans nie miały, grały na luzie i w pierwszej partii właściwie od początku narzuciły Polkom swój styl gry. Walka toczyła się co prawda punkt za punkt, ale wciąż minimalną przewagę miały nasze rywalki, które na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:7. Kilka minut później przewaga Bułgarek wzrosła do dwóch oczek to ataku z pierwszej piłki, po złym przyjęciu Zenik (9:11). Pomimo usilnych starań Polek, reprezentantki z Bałkanów nie dały sobie odebrać prowadzenia. Co więcej, po ataku Filipowej z 1. piłki przeważały już trzema oczkami (16:19). Chwilę później, kiedy w polu zagrywki stanęła zaledwie 18-letnie Wasiliewa było jeszcze gorzej. Polki, które wciąż nie mogły skończyć pierwszego ataku (w całym pierwszym secie atakowały ze skutecznością zaledwie 32 proc) przegrywały już 17:22 i stało się jasne, że w tej partii o zwycięstwo będzie niezwykle trudno. Ta perspektywa wyraźnie odebrała biało-czerwonym chęć gry. Po bloku na Barańskiej i ataku Kaczor w siatkę Bułgarki wygrały pierwszą partię 25:18. Gra bez presji wyraźnie wyszła naszym rywalkom na dobre, bo w tej partii wychodziło im niemal wszystko. Dobrze zagrywały i przyjmowały, świetnie broniły, a co najważniejsze, kończyły kontry.

Przegrana w pierwszej partii podziałała na Polki jak zimny prysznic, a nasze reprezentantki wreszcie zrozumiały, że nikt im awansu do półfinału za darmo nie odda. Wciąż jednak w poczynaniach biało-czerwonych widać było dużą nerwowość. Przełom nastąpił dopiero po drugiej przerwie technicznej, kiedy udanie ataki skończyły najpierw Kaczor, a później z kontry Jagieło. Wtedy Polki wróciły do gry. Po kolejnej udanej kontrze i autowym ataku Filipowej biało-czerwone wyszły na prowadzenie 12:10, a na drugiej przerwie technicznej przeważały już 16:13, po plasie na aut Filipowej. Kiedy Jagieło posłała przy ataku piłkę na aut Bułgarki zbliżyły się do nas na jedno oczko (17:16), ale na szczęście nie udało się im doprowadzić do remisu. Do wyrównania doszło jednak chwilę później, kiedy w polu zagrywki stanęła dopiero co wprowadzona na boisko Żarkowa. Zawodniczka najpierw posłała na naszą stronę asa, a w kolejnej akcji kontrę skończyła Wasiliewa i było po 19. Trener Matlak chcąc ratować sytuację zdecydował się na zmiany, a na boisku pojawiła się Bełcik. Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę. Od tego bowiem momentu Bułgarki zdobyły już tylko jedno oczko, a biało-czerwone aż 6, pewnie wygrywając seta do 20.

Trzecią partię Polki rozpoczęły z Izabelą Bełcik na rozegraniu ale jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną, kiedy biało-czerwone przegrywały 2:7, na boisko powróciła Sadurek. Nasze reprezentantki znowu powróciły do słabej gry z pierwszego seta, prezentując niską skuteczność przyjęcia i ataku. Na szczęście po przerwie technicznej coś drgnęło w grze Polek. Trudna zagrywka Kaczor skutecznie odrzucała rywalki od siatki, utrudniając rozegranie, a w rezultacie atak. Biało-czerwone zdobyły cztery kolejne punkty z rzędu, zmniejszając przewagę do rywalek do dwóch oczek (6:8). Wtedy jednak w nasze szeregi wkradła się niepotrzebna nerwowość i po kilku prostych błędach przewaga Bułgarek znowu wzrosła do czterech oczek (6:10). Kiedy dwukrotnie została zablokowana Jagieło było już 9:14. Zmobilizowane na czasie przez trenera Makowskiego Polki ruszyły jednak do odrabiania strat. Po blokach na Wasiliewej (wreszcie) i Janewej i ataku z pierwszej piłki Kaczor, zniwelowały dystans do rywalek do jednego oczka. Kilka minut później, po skończonej przez Gajgał kontrze był remis 17:17, a po świetnej obronie ataku Filipowej i ataku Barańskiej biało-czerwone prowadziły już 19:17. Bułgarkom tej przewagi odrobić się już nie udało.

Chociaż to Polki prowadziły w meczu 2:1, to w czwartej partii, przynajmniej na początku, warunku znowu dyktowały Bułgarki, które długo utrzymywały wypracowaną na początku 2-punktową przewagę. W pewnym momencie rywalki prowadziły nawet 10:7, ale Polki, zdając sobie sprawę ze stawki pojedynku, ruszyły do odrabiania strat i chwilę później było 11:11. Na drugiej przerwie technicznej to biało-czerwone minimalnie prowadziły, 16:15. Bułgarki nie zamierzały odpuszczać, a fantastyczna gra wyblokiem i jeszcze lepsza w obronie sprawiały, że zdobycie każdego punktu przychodziło Polkom niezwykle trudno. Na szczęście błędy popełniały także rywalki, a po ataku w siatkę Janewy to Polki prowadziły 20:17. Po raz kolejny w tym meczu wielką walecznością wykazały się jednak nasze rywalki, które po autowym ataku Jagieło i bloku na Bednarek wyrównały stan seta (20:20). W emocjonującej końcówce górą jednak były nasze reprezentantki. Sadurek i Gajgał w pięknym stylu powstrzymały blokiem atak Janewej, a decydującą piłkę spotkania skończyła Barańska i Polki mogły rozpocząć taniec radości.

Komentarze (0)