To się naprawdę wydarzyło. Totalna cisza w trakcie meczu Polaków

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Arena Gliwice podczas meczu reprezentacji Polski siatkarzy
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Arena Gliwice podczas meczu reprezentacji Polski siatkarzy

Przenosiny reprezentacji Polski oraz całej polskiej części mistrzostw świata z Katowic do Gliwic nie odbiły się na wyniku Biało-Czerwonych. Bez większego problemu znaleźliśmy się w najlepszej ósemce mundialu. Ale i tak jest o czym mówić.

Jak na razie jedyną drużyną, która sprawiła nam nieco kłopotów na tym turnieju, jest reprezentacja USA, która w fazie grupowej przyparła nas do ściany w pierwszym secie i przez kawałek drugiego. Później daliśmy radę się wyswobodzić. Z Amerykanami jeszcze się spotkamy w ćwierćfinale i tu pewnie dowiemy się więcej zarówno o nas, jak i o nich.

Tunezyjczycy w 1/8 finału postawili nam się właściwie tylko w trzecim secie. Faza pucharowa z udziałem szesnastu najlepszych drużyn mundialu to coś, co wielu kibicom się marzyło, bo im szybciej dochodzi element pt. "przegrywający odpada", tym większe emocje towarzyszą spotkaniom. Mało brakowało, a Turcy, którzy odżyli po dwóch sromotnie przegranych partiach z Amerykanami, wyrzuciliby ich z turnieju. Takich mistrzostw nam potrzeba. Dzień wcześniej przez moment nawet uwierzyliśmy, że Kubańczycy mogą utrzeć nosa Włochom albo Niemcy Słoweńcom.

To jest ten moment, kiedy można wsadzić kij w mrowisko i zacząć porównywać atmosferę w Spodku z tą w Arenie Gliwice. Tradycyjnie argumentami za obiektem w Katowicach są akustyka, klimat i historia. Za gliwicką halą przemawia fakt, że jest pół wieku młodsza i co za tym idzie nowocześniejsza, a także bardziej pojemna. Z ostateczną oceną trzeba się jeszcze wstrzymać, bo niespełna półtoragodzinne spotkanie z Tunezją nie jest do końca miarodajne, ale wydaje się że 11 tysięcy widzów w Gliwicach nie zrobiło takiego tumultu jak 9 tysięcy w Katowicach. Poczekajmy do ćwierćfinału, może jeszcze wszystko przed nami.

ZOBACZ WIDEO: Polacy w ćwierćfinale mistrzostw świata! Kulisy meczu z Tunezją | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #24

Uwagę przykuło jednak to, że podczas gdy piłka znajdowała się po tunezyjskiej stronie siatki, na trybunach Areny Gliwice zapadała totalna cisza. Nie było trąbek, gwizdów, buczeń, "czarowania" czy "przyjmowania zagrywki". Pół żartem można powiedzieć, że niektórzy przecież sobie tego właśnie życzyli i nawet zrobiło się o tym nomen omen głośno.

Właśnie, jeśli już mowa o tego typu elementach, to czasem można odnieść wrażenie, że jeśli jakaś historia mistrzostw nie napisze się sama, to musimy jej trochę pomóc i ją wykreować. Był Kamil Semeniuk preferujący atmosferę tenisową podczas zagrywki, a teraz mamy jeszcze ogólnonarodową dyskusję pt. "Aleksander Śliwka czy Tomasz Fornal po przekątnej z Semeniukiem?"

Ten pierwszy swoim występem w 1/8 finału jakby chciał wytrącić argumenty wszystkim tym, którzy po meczu w grupie z USA chcieli zdjąć go z boiska i ulokować na stałe w kwadracie. 54 procent skuteczności w ataku i 45 procent pozytywnego przyjęcia bez żadnego błędu. A i zagrywką czasem zdobędzie punkt.

- Najważniejsze, by nie robić z tego tragedii i wielkiego szumu. Ja do tego tak podchodzę. Ważne, by wyjść na następny mecz z pewnością siebie i wiedzieć, że jest się w stanie grać bardzo dobrze. Ja o tym wiem, drużyna mi ufa, wierzy we mnie trener i dla mnie najważniejsze to, że osoby wewnątrz zespołu znają wartość innych jego członków - powiedział Śliwka tuż po spotkaniu, choć gdy odpowiedź zaczął od słów "proszę pana", zaczęło się groźnie. Baliśmy się, że będzie mocniej.

Prawda jest taka, że tegoroczny format mistrzostw świata niespecjalnie zmusza do rotowania składem. Droga do finału jest dwa razy krótsza, a do tego pierwszym i zarazem jedynym momentem, gdy dwa mecze gra się dzień po dniu, będzie półfinał i finał w Katowicach, gdy i tak nikt już się nie oszczędza. Większość czołowych ekip trzyma się zatem żelaznej szóstki i tak będzie już do mety.

To z kolei nie do końca może przemawiać za naszym zespołem. Ileż to razy nasłuchaliśmy się, że mamy najsilniejszą szeroką kadrę ze wszystkich na świecie. Mamy, zgoda. Tyle że na boisku jednocześnie gra szóstka plus libero. A silną szóstkę mają też właśnie na przykład Amerykanie, Brazylijczycy czy Francuzi. Zresztą właśnie tak może wyglądać nasza droga do medalu na tych mistrzostwach świata. Przerwalibyśmy zatem naszą tradycję. No bo jak to nie z Brazylią w wielkim finale?

Ale spokojnie, przecież każdy z naszych reprezentantów powie, że półfinału to nawet nie widzi na horyzoncie. Na razie znów myślimy o Stanach Zjednoczonych. Im już przytrafił się słabszy mecz na tym turnieju, a może nawet dwa, jeśli weźmiemy pod uwagę starcie z Turkami.

- Mieliście nadzieję, że Turcja wygra? To było ludzkie, żeby liczyć na zwycięstwo tej drużyny, ale z całym szacunkiem dla niej, wiedziałem, że Amerykanie wygrają. Ich mentalność jest jedyna w swoim rodzaju. Nigdy się nie poddają. Żeby ich pokonać, musisz przez trzy godziny grać swoją najlepszą siatkówkę - podkreśla Nikola Grbić dodając, że z naszego punktu widzenia paradoksalnie lepiej, by ekipa Johna Sperawa wygrała swój mecz 3:0, bo taki wygrany tie-break jeszcze bardziej ich podbuduje. Więcej TUTAJ.

Jesteśmy bogatsi o doświadczenie z fazy grupowej. Znamy się z Amerykanami doskonale, oni o nas też wiedzą praktycznie wszystko. Zresztą część z nich "wyhodowaliśmy" na własnej piersi w PlusLidze. To będzie inny mecz niż w Katowicach, bo tamten rezultat nie będzie miał żadnego znaczenia. Przegrywający odpada. Pamiętajmy o tym.

Z Gliwic - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Po meczu z Polską w Tunezji dominuje jedno słowo

Źródło artykułu: