Turniej zmian. Liga Narodów inna niż wcześniej

Materiały prasowe / VNL / Na zdjeciu: reprezentacja Polski siatkarzy
Materiały prasowe / VNL / Na zdjeciu: reprezentacja Polski siatkarzy

W środę rozpocznie się turniej finałowy Ligi Narodów. Od początku czwartej edycji rozgrywek światowe władze siatkówki sprawdzały kilka nowych rozwiązań.

W tym artykule dowiesz się o:

W niedzielę zakończyła się Liga Narodów Kobiet. Po raz pierwszy wygrała drużyna z Europy, a dwie znalazły się na podium. Włoszki zdobyły złote medale, Brazylijki srebrne, a Serbki brązowe. Od środy do niedzieli zostaną rozegrane mecze decydujące o podziale miejsc w najlepszej ósemce męskich rozgrywek. Do Bolonii poleciała między innymi reprezentacja Polski, która w ćwierćfinale zagra z Iranem.

Jednym z zadań FIVB było przyspieszenie meczów. Jeżeli siatkówka ma być widowiskiem atrakcyjnym, od którego trudno oderwać wzrok, wszystko powinno dziać się dynamicznie. Stąd wprowadzenie limitu 15 sekund na wykonanie serwisu od momentu zakończenia poprzedniej akcji. Za przekroczenie czasu drużynie jest odbierany punkt.

Przyspieszyć grę miała również możliwość zażądania jednej, zamiast dwóch przerw, przez selekcjonera w każdym secie. W zamian trenerzy dostali przerwę techniczną po 12. punkcie w setach rozgrywanych do 25. Drużyny nie zmieniały strony boiska po partiach.

ZOBACZ WIDEO: #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #08: Spartańskie warunki przed finałami LN

Jak najbardziej atrakcyjne obrazki chcą pokazać swoim widzom stacje telewizyjne. Stąd pojedyncze wbieganie na boisko "z szatni" siatkarzy grających w podstawowym składzie. Z kolei selekcjonerów ustawiono za boiskiem z punktu widzenia głównej kamery tak, żeby kibice przed telewizorami mogli obserwować ich reakcje niemal nieustannie. Są tam również tradycyjnie sędziowie, co trochę utrudnia pracę szkoleniowcom.

Najgłośniejsze narzekania trenerów zostały wywołane przed turniejami finałowymi. Konieczność stawienia się do wywiadu na żywo po drugim secie oburza selekcjonerów, którym nie podoba się tracenie części z pięciu minut na pogawędki z dziennikarzem zamiast z podopiecznymi. Rozsierdzony tym pomysłem był między innymi Nikola Grbić, a inni trenerzy z góry założyli, że będą zanudzać zdawkowymi banałami.

"Liczymy, że rozmowy z trenerami w czasie meczu zostaną w pełni docenione przez kibiców, którzy poczują się, jakby byli jeszcze bliżej wydarzeń" - argumentuje Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej, a rozmówki między połowami czy kwartami meczów są codziennością w piłce nożnej i w koszykówce.

Kolejne zmiany dotyczyły systemu rozgrywek. W części zasadniczej każda reprezentacja rozegrała po 12 meczów w trzech turniejach. Tym samym każdy nie spotkał się z każdym. Kalendarz reprezentacji został odchudzony o trzy spotkania, ponieważ w elicie grało 16 drużyn. Z nich aż połowa przeszła do turnieju finałowego, który w środę rozpocznie się w Bolonii.

W nim nie ma miejsca na słabszy dzień, ponieważ od pierwszego dnia przegrywający w ćwierćfinałach odpadają. Z kolei zwycięzcy pozostaną w grze do ostatniego dnia, ponieważ poza półfinałami, zostały zaplanowane finał i mecz o trzecie miejsce. We wcześniejszej edycji w turnieju finałowym grało sześć, a nie osiem reprezentacji.

Gospodarzami turniejów finałowych są kraje, w których siatkówka jest popularna, a ich reprezentacje mają szansę na zdobycie trofeum. W części zasadniczej siatkarze i siatkarki odwiedziły jednak między innymi Filipiny, choć drużyn z nich próżno szukać w tabeli. To pierwsza taka sytuacja w Lidze Narodów, że turnieje nie miały swojego gospodarza.

Czytaj także: Pierwsze wzmocnienie Chemika Police. Konkurencja wzrosła
Czytaj także: Niespodziewana bohaterka finału Tauron Ligi odchodzi

Źródło artykułu: