Czego dokładnie nie może zaakceptować były reprezentant Polski? PZPS zastrzegł w umowie, że Nikola Grbić - trener reprezentacji Polski siatkarzy - może podjąć pracę w klubie, ale nie w PLS.
"Muszę przyznać, że jestem tym zaskoczony choć nie mówię, że to zła decyzja" - pisze Łukasz Kadziewicz w "Przeglądzie Sportowym".
Były środkowy naszej kadry zwraca uwagę na fakt, że Serb będzie miał bardzo małe pole manewru, bo aktualnie są tylko dwie znaczące ligi: polska i włoska. Turecka ma pieniądze "czasami", a rosyjska z wiadomych powodów nie jest brana pod uwagę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
"Skąd moje zaskoczenie? Przez cały czas mówimy o Grbiciu, jak o młodym trenerze, szukającym doświadczenia, mimo że w swojej karierze trenerskiej odnosił już sukcesy chociażby z reprezentacją Serbii" - wyjaśnia Kadziewicz.
"Nie potrafię sobie wyobrazić, że dzisiaj taki człowiek, napędzany energią i chęcią rozwoju jest zablokowany i zostawia mu się tylko do wyboru pracę w jednym z klubów włoskich" - kontynuuje.
Dlaczego według Kadziewicza nie jest to najlepsza decyzja? Bo nie wyobraża sobie, że Grbić po 3-4 miesiącach sezonu reprezentacyjnego, potem będzie obserwował wszystko (rozgrywki ligowe, reprezentantów) z boku.
"Moim zdaniem to co dzieje się obecnie, jest delikatnym podcięciem gałęzi, na której się siedzi, bo Grbić wielokrotnie udowadniał, że jest ultraprofesjonalny" - napisał Kadziewicz.
Ten nie chciałby, ale Serb wypadł z trenerskiej karuzeli. "Rozwój i powtarzalność są w tej pracy bardzo ważne, bo siatkówka zmienia się dynamicznie" - dodał i liczy na to, że być może władze PZPS jeszcze raz przeanalizują tą decyzję.
Zobacz także:
Reprezentant Polski ujawnia, jaki jest Grbić. "Bardzo rzadko to robi"
Galaktyczny transfer polskiego siatkarza. "Wystarczyły dwie rozmowy"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)