Mistrzowie niewykorzystanych szans

Zasmakowali wielkiego turnieju, postraszyli faworytów, porwali publiczność. Jarosław Lech i Damian Wojtasik byli o włos od ćwierćfinału. Po raz trzeci w turnieju polegli jednak po tie-breaku.

Czwarta polska para wystąpiła na mistrzostwach świata tylko dzięki dzikiej karcie otrzymanej od światowej federacji. W związku z tym nikt nie oczekiwał od nich cudów na mazurskich plażach. Takie słowa wcale jednak nie pocieszają Jarosława Lecha. - Trudno być zadowolonym po meczu, który mogliśmy wygrać. Uważam, że byliśmy lepszą drużyną, a mimo tego przegraliśmy. Już po raz trzeci nie potrafiliśmy postawić kropki nad "i". Turniej się dla nas kończy, ale cieszymy się, że mogliśmy uczestniczyć w tak wspaniałej imprezie - podsumował wyraźnie smutny siatkarz.

Spokojnie można więc powiedzieć, że Polacy są mistrzami niewykorzystanych szans. - Niestety, ale chyba trzeba przypisać nam takie miano. Mimo tego, jesteśmy zadowoleni, że przynajmniej potrafiliśmy nawiązać walkę z tak utytułowanymi parami - stwierdził Lech.

Jarosław Lech (nr 2) i Damian Wojtasik - mistrzowie pięknych porażek
Jarosław Lech (nr 2) i Damian Wojtasik - mistrzowie pięknych porażek

Czy można zaradzić tej bezsilności w decydujących momentach spotkań? Pewnie tak, pytanie brzmi: kto ma siatkarzom w tym pomóc, jeżeli to oni sami jeszcze przed samym turniejem na własną rękę szukali dla siebie sponsorów? - Tak naprawdę, to my nie mamy nawet trenera, bo jesteśmy zawodnikami halowymi. Jeżeli zdecydujemy się ostatecznie na grę na plaży, otrzymamy odpowiednią propozycję, to postaramy się o szkoleniowca. Wtedy może ktoś będzie potrafił wpoić nam odpowiednią mentalność, która pozwoli wytrzymywać presję w zaciętych końcówkach - powiedział Lech i dodał z nadzieją: - Liczymy, że po tych mistrzostwach nasze notowania wzrosną i coś ruszy we właściwym kierunku. Jedziemy na dwa najbliższe turnieje: do Austrii i Serbii. Jeżeli będziemy mieli pieniądze, zagramy także w kolejnych. Na razie tych pieniędzy brakuje.

Jak zatem wygląda stosunek Polskiego Związku Piłki Siatkowej do przynależności pary Lech/Wojtasik do kadry narodowej? - Konkretnych rozmów nie było. Jesteśmy czwartą kadrową parą seniorską i nie otrzymujemy pieniędzy od PZPS-u, jednak to właśnie dzięki związkowi możemy tutaj grać. Trener wybrał właśnie nas, jako mistrzów Polski. Mam nadzieję, że go nie zawiedliśmy i w przyszłości znów będziemy mogli zagrać w narodowych barwach - powiedział Lech.

Szkoleniowiec kadry już w trakcie trwających mistrzostw udzielał im wskazówek. - Cały tydzień trenowaliśmy z trenerem Olejniakiem i Klimkiem. Ten drugi ustalał nam taktykę, zresztą niezwykle nam ona pomogła i dlatego chciałbym sztabkowi za to podziękować - dodał 29-letni siatkarz.

Jak sami zawodnicy oceniają swój występ w Starych Jabłonkach? - Generalnie jesteśmy zadowoleni ze swojej postawy na tych mistrzostwach. W końcu trenowaliśmy zaledwie 4 tygodnie do nich i prawdę mówiąc, w ogóle się nie spodziewaliśmy, że pokażemy taką siatkówkę - zakończył Jarosław Lech.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Ze Starych Jabłonek dla SportoweFakty.pl,
Dominika Baran

[b]

[/b]

Komentarze (0)