Po dniu przerwy, w którym połowa drużyn musiała odbyć podróż, szesnaście najlepszych ekip na świecie, wznawia zmagania w II rundzie Mistrzostw Świata 2014. W łódzkiej Atlas Arenie pozostały reprezentacje Serbii i Polski, natomiast z Bydgoszczy przyjechali Irańczycy i Francuzi, którzy odnieśli w Łuczniczce po dwa zwycięstwa.
[ad=rectangle]
Faworytami sobotniego meczu będą Trójkolorowi, którzy dotychczas przegrali tylko jedno spotkanie, jeszcze w Krakowie z Włochami, ale dopiero po tie-breaku. Francuzi na razie zaskakują swoją skuteczną grą, a w Bydgoszczy tylko udowodnili swoją dobrą formę, rozprawiając się z Argentyną i Australią. - Przepisem na sukces naszej drużyny jest to, że jesteśmy jednością. Może indywidualnie nie należymy do najlepszym ekip świata, ale drużynowo ośmielę się stwierdzić, że jesteśmy najsilniejsi. To jest naprawdę ciężka praca całego naszego zespołu, włożona w stworzenie takiej, a nie innej drużyny. Dogadujemy się wyśmienicie, czujemy się za siebie odpowiedzialni - powiedział Benjamin Toniutti.
Kapitan Francuzów jest zresztą dotychczas jednym z najlepszych zawodników na pozycji rozgrywającego w turnieju. Formą imponuje także Antonin Rouzier, któremu przed turniejem zarzucano, że jest zawodnikiem nierównym. W ofensywie atakującemu pomaga także Earvin Ngapeth, a porządku w grze obronnej pilnuje Jenia Grebennikov. Libero w Krakowie nabawił się drobnego urazu dłoni i wydawało się, że mundial się dla niego zakończy, ostatecznie badania wykazały, iż było to wyłącznie stłuczenie.
Serbowie I rundę zakończyli tuż za plecami Polaków, a w Łodzi pokonali Włochów, by następnie przegrać z USA, co znacznie skomplikowało ich sytuację w grupie. Tylko zwycięstwo pozwoli im zachować szansę na awans do III fazy mistrzostw świata. W starciu z Jankesami wydawało się, że wszystko potoczy się po ich myśli. Świetnie działała cała układanka na boisku, jednak... tylko przez pierwszą partię. - Wiedzieliśmy, jak zacząć mecz, pierwszy czy chociażby drugi set to pokazywały. Niestety, potem nadszedł kryzys i zaczęliśmy grać bez energii. Przegrywaliśmy jednym czy dwoma punktami, a zachowywaliśmy się jakbyśmy przegrywali dziesięcioma - powiedział po meczu Dragan Stanković.
W serbskiej układance brak przede wszystkim stabilności. Drużyna nie potrafi zagrać na wysokim poziomie całego meczu, co skutkuje takimi wynikami, jak z USA. - O tej porażce zdecydowały drobne błędy, nie jest to nic, czego nie umiemy poprawić. Musimy popracować nad zagrywką i lepiej wykorzystywać piłki łatwo oddawane przez przeciwników - zapowiedział Srećko Lisinac, który w ostatnich dwóch spotkaniach zaimponował formą na siatce i to właśnie on może powstrzymać ataki Francuzów.
Jeżeli Trójkolorowi zwyciężą, to zapewnią sobie już awans. Równocześnie dla Serbów to być albo nie być w turnieju. - W trakcie mistrzostw nie mieliśmy zbyt wielu okazji, aby przyglądać się grze Serbów, ale oglądaliśmy wspólnie fragmenty ich porażki z USA. Ich siłą jest na pewno znakomity atakujący, który w pojedynkę potrafi wiele zdziałać dla swojego zespołu. Najważniejsze będzie utrzymanie koncentracji - zdradził receptę na sukces Kevin Tillie.