Podopieczni Tuomasa Sammelvuo w niedzielę pewnie pokonali reprezentację Tunezji, czym przypieczętowali awans do drugiej rundy polskiego mundialu. Choć wynik wskazuje na jednostronne widowisko (3:0 w setach do 18, 14 i 20) momentami zespół z Afryki, podbudowany wywalczeniem pierwszego turniejowego punktu dzień wcześniej, stawiał im naprawdę trudne warunki. [ad=rectangle]
- Faktycznie mieliśmy pewne problemy, ale trzeba pamiętać, że to długi i trudny turniej. Najważniejsze w tym meczu były trzy punkty i je udało się zdobyć. Awansowaliśmy do kolejnej rundy. Nic więcej się teraz liczy. Jesteśmy w szesnastce najlepszych zespołów na świecie i to jest dla nas najważniejsze - przyznał po spotkaniu fiński środkowy Konstantin Szumow.
Suomi od pierwszego dnia zmagań w Spodku mogli liczyć na gorący doping swoich kibiców. Kilkutysięczna grupa żywiołowych przybyszów z Finlandii była jednym z największych pozytywów zmagań w grupie B MŚ. - To był ostatni nasz mecz w Katowicach, przy tej cudownej publiczności, więc musieliśmy go wygrać - zaznaczył zawodnik Generali Unterhaching. - Cóż, po poniedziałku wiedzieliśmy, że naszych fanów jest wielu i jeszcze przybywać będą kolejni. Atmosfera na rozgrywanych przez nas meczach była szalona. Kibice na pewno byli naszym siódmym zawodnikiem. Czuliśmy, jakbyśmy grali u siebie - dodał nasz rozmówca.
Finowie pewnie awansowali do kolejnej rundy, ale mimo dobrej postawy w starciach z faworytami, nie umieli wyszarpać ani jednego punktu Brazylii ani Niemcom. Ambicja i waleczność, zwłaszcza w rywalizacji z aktualnymi mistrzami świata, pozwoliła zyskać ekipie z Europy Północnej sporą rzeszę kibiców w Polsce. - Powiem tak: nie było źle. Trzy wygrane w pięciu meczach to doby wynik. Choć podjęliśmy walkę, to niestety nie wykorzystaliśmy swoich szans w spotkaniach z najsilniejszymi rywalami, dlatego więcej nie udało się nam zdziałać. Musimy przyjąć taki stan rzeczy. Cel na kolejną fazę turnieju to poprawić się i grać jeszcze lepiej - podkreślił zdobywca 5 punktów w meczu z Tunezją.
Z Katowic dla SportoweFakty.pl
Marcin Olczyk