Najpierw stracony set Polaków w meczu z Kamerunem, potem wygrana Portoryko w czterech setach z Włochami, a na koniec 3:2 w spotkaniu Korei Południowej z wielką Brazylią - tak wyglądała "sobota cudów" siatkarskiego mundialu. Jej ostatni, katowicki akcent był szeroko komentowany przede wszystkim jako doskonały pokaz gry ze strony gracz Kiwona Parka, którzy po meczach przeciętnych i słabych w końcu wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności, ale narzekano także na postawę Canarinhos, którzy choć grali rezerwowym składem, zagrali dużo poniżej swoich faktycznych możliwości. - Koreańczykom należą się brawa, pokazali oni ducha walki. Świetnie bronili, przeprowadzili wiele udanych defensywnych akcji, ale poza tym wiele ich szybkich ataków wyrządziło nam sporo szkód. Ich siatkówka byłą zachwycająca. Naszym głównym problemem był brak kontroli tempa, popełnialiśmy także sporo błędów, które na szczęście nie zaważyły na wyniku - tak komentował przebieg meczu i postawę obu zespołów Bernardo Rezende, wyraźnie niezadowolony z tego, co zobaczył u swoich podopiecznych.
[ad=rectangle]
Padły pytania dotyczące konieczności zmian dokonanych przez szkoleniowca mistrzów świata. W akcji zaprezentowali się gracze, którzy do tej pory zajmowali kwadrat rezerwowych, jak Leandro Vissotto, Luiz Felipe Fonteles czy Mauricio Silva, ale żaden z nich nie może zostać nazwany bohaterem spotkania mimo zwycięstwa. Brazylijczycy wydawali się ospali i zmęczeni, jakby wychodzili na parkiet za karę i nic dziwnego, że zdeterminowani Azjaci potrafili im sprostać mimo gorszych warunków fizycznych. - Ten mecz był dla nas dobrym testem przed meczami z dużo silniejszymi rywalami, a także ekipami o podobnym stylu gry, jak na przykład Chiny. Hart ducha, jaki pokazali nas przeciwnicy, był inspirujący; proszę nie traktować moich tłumaczeń jako wymówki, po prostu mieliśmy trudności. Mamy przygotowaną strategię odpoczynku dla kluczowych graczy, którzy narzekali wcześniej na urazy. Zarówno Lucas, jak i Lucarelii mają drobne problemy ze stopami, Vissotto wciąż męczy się z kontuzją pleców. Nie możemy grać gołą szóstką, potrzebni ma są tacy gracze jak libero Felipe czy Mauricio. Oczywiście, część roszad sprawiła, że mieliśmy problemy z wykonaniem naszego planu w obronie, ale nad tym jeszcze popracujemy - wyjaśniał obszernie 55-letni szkoleniowiec.
Jak zwykle u Rezende, nie zabrakło akcentu humorystycznego. Na pytanie o powrót do gry Bruno, jego ojciec po krótkim powtórzeniu wcześniejszych wieści o co najmniej trzydniowej przerwie i zapewnieniu, że rozgrywający już bierze normalny udział w treningach, spojrzał wymownie na trenera Korei Południowej i powiedział: - Z tego, co wiem, Bruno będzie przez kolejne dni poddawał swoją dłoń akupunkturze, tym azjatyckim zabiegom z użyciem igieł... Może trener pożyczy nam ich trochę? W końcu Korea słynie ze świetnej medycyny - zapytał żartobliwie Bernardinho, na co Kiwon Park odpowiedział z pełną powagą: - Oczywiście! Potrzebujecie zdrowych zawodników!