HSBC Sevens Challenger. Polki zagrają w półfinale. Szansa na rewanż

Materiały prasowe / World Rugby / Turniej HSBC Sevens Challenger w Krakowie
Materiały prasowe / World Rugby / Turniej HSBC Sevens Challenger w Krakowie

Reprezentacja Polski kobiet w rugby 7 pokonała Czechy (24:5) w ćwierćfinale turnieju HSBC Sevens Challenger w Krakowie i stanie przed szansą na rewanż za jedyne niepowodzenie z pierwszego dnia zmagań.

Minimalna porażka z Kenią (19:21), efektowne zwycięstwo nad Meksykiem (55:0) i triumf nad Belgią po wielkich emocjach (24:19) - tak zaprezentowała się reprezentacja Polski kobiet w rugby 7 w pierwszym dniu turnieju kwalifikacyjnego HSBC Sevens Challenger. Dzięki temu podopieczne Janusza Urbanowicza wygrały swoją grupę i w pierwszym meczu fazy pucharowej trafiły na Czeszki.

Obie reprezentacje znają się dobrze, bo miały okazję rywalizować ze sobą podczas turnieju HSBC Sevens Challenger rozgrywanego w Montevideo. Wówczas Biało-Czerwone triumfowały wysoko (46:0) i teraz także przystępowały do spotkania w roli faworytek.

Gospodynie turnieju świetnie rozpoczęły spotkanie, bo już po niespełna minucie znalazły lukę w obronie rywalek, na skrzydle urwała się Katarzyna Paszczyk i zaliczyła pierwsze przyłożenie. W ostatnich 80 sekundach pierwszej połowy Polki odskoczyły jeszcze bardziej - dwa przyłożenia z rzędu zdobyła Olivia Strugińska, choć przy drugim naszym zawodniczkom dopisało sporo szczęścia. Było już blisko straty, a ostatecznie piłka znów trafiła w ręce Strugińskiej. Julia Druzgała skutecznym podwyższeniem ustaliła wynik tej części rywalizacji (17:0).

W drugiej połowie spotkania Polki zdobyły tylko jedno przyłożenie, ale za to po efektownej akcji, w której Julia Druzgała w idealnym momencie dograła do Sylwii Witkowskiej. Po skutecznym kopie Druzgały zrobiło się 24:0.

Choć to nie było piorunujące siedem minut Polek w ofensywie, z drugiej strony mocno ograniczyły one zapędy rywalek. W całym spotkaniu Czeszki zaliczyły tylko jedno przyłożenie i spotkanie ćwierćfinałowe zakończyło się wynikiem 24:5.

ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"

- Dziś było zdecydowanie mniej nerwów, ale jest ogromne zmęczenie. Przy takim zmęczeniu jest większe skupienie, nie ma takiej adrenaliny. W naszej grze było dużo spokoju i to cieszy - powiedziała autorka dwóch przyłożeń, Olivia Strugińska.

Teraz przed Polkami krótki czas na regenerację. O godzinie 14:06 przystąpią do meczu półfinałowego, w którym - po raz drugi podczas tego weekendu - zmierzą się z Kenią. To będzie więc okazja do rewanżu za minimalną porażkę.

- Wczoraj wdałyśmy się w ich chaos. Dziś musimy pokazać w pełni swoją grę i będzie dobrze - oceniła Strugińska.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty