Gwiazdor reprezentacji Fidżi o śmierci swojego syna dowiedział się w piątek, ale mimo to postanowił zostać we Francji i walczyć ze swoim zespołem o kolejne punkty w fazie grupowej Pucharu Świata w rugby.
Tragiczne wieści dotarły do zawodnika na kilka godzin przed starciem z Gruzją. Sportowiec nie wycofał się z rywalizacji i pomógł fidżyjskiej kadrze odwrócić losy meczu.
Josua Tuisova, który w 2016 roku wywalczył z Fidżi złoto igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, nie wziął także udziału w pogrzebie swojego dziecka, ponieważ chce wesprzeć swoją kadrę w walce o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata.
W ostatnim meczu fazy grupowej reprezentacja Fidżi zmierzy się z w Tuluzie z Portugalią. Do zapewnienia sobie miejsca w 1/4 finału Pucharu Świata potrzebuje tylko punktu.
Pogrzeb siedmioletniego Tito odbył się we wtorek rano w Votua w stanie Ba. Lokalne media przekazały, że synek rugbysty zmarł po długiej walce z chorobą.
"Z ciężkim sercem ogłaszamy śmierć naszego ukochanego Tito Micgabrapha Donzela Ratulevu. Jest on synem pana Josuy Tuisovy i pani Katariny Ladoge Ramoce. Pieszczotliwie nazywany "Tito" odszedł spokojnie po długotrwałej walce z wyniszczającą chorobą w szpitalu Lautoka" - czytamy w oświadczeniu.
Czytaj także:
Kłótnia przy siatce. I wtedy zdarzyło się to [WIDEO]
Miał pobić chłopaka swojej byłej dziewczyny. Na tyle może trafić do więzienia