W poniedziałkowych zawodach na stadionie olimpijskim w Rio de Janeiro Włodarczyk startowała w swojej własnej lidze. Już pierwszym rzutem pokazała, kto rządzi w tej konkurencji. W drugim pobiła rekord olimpijski i rozstrzygnęła losy złotego medalu.
Od tego momentu chodziło już nie o złoto, a o ustanowienie nowego rekordu świata. I to udało się w trzecim podejściu. Kilka szybkich obrotów, odpowiedni timing i młot poszybował daleko poza granicę 80. metrów. Wynik 82,29 był lepszy od poprzedniego rekordu Polki aż o metr i 21 centymetrów. W piątej próbie był jeszcze drugi najlepszy wynik w historii tej konkurencji - 81,74.
Po zakończeniu konkursu Polka była wyczerpana. W Rio panował niemiłosierny upał, to był zdecydowanie najgorętszy dzień od rozpoczęcia igrzysk. Jeszcze w czasie zawodów Włodarczyk schładzała nogi i szyję lodowatą wodą. Mimo to znalazła siły, by wykonać rundę honorową z rozpostartą biało-czerwoną flagą.
- Pogoda mnie dobijała. Patrzę teraz, że jest 59 stopni w słońcu. Nigdy jeszcze nie rzucałam w takich warunkach. Czy byłam kiedyś bardziej wyczerpana? Chyba nie. A jeszcze dobiłam się rundą honorową - mówiła pochodząca z Rawicza lekkoatletka w rozmowie z dziennikarzami. I zapowiedziała, że od razu po powrocie do wioski olimpijskiej wskakuje do wanny z lodem i zamierza w niej siedzieć przez dobre 10 minut.
ZOBACZ WIDEO Radość w boksie Włodarczyk. "Anita, jeszcze bioderka"
{"id":"","title":""}
Trener polskiej dominatorki Krzysztof Kaliszewski przyznał, że w pewnych aspektach Włodarczyk go zaskoczyła. - Tym, że wytrzymała te warunki i rzuciła w nich tak daleko. Na początku konkursu bałem się i modliłem, żeby udźwignęła presję i trudy zawodów - powiedział. I dodał, że jego podopieczna nie powiedziała jeszcze w tym sezonie ostatniego słowa.
- Zapraszam na Memoriał Kamili Skolimowskiej, tam Anita na pewno rzuci jeszcze dalej! - zapowiedział Kaliszewski. Dla Polki te zawody mają szczególne znaczenie, a mówi o tym choćby fakt, że olimpijskie złoto zdobyła rzucając w rękawicy Kamili, przekazanej jej kilka lat temu przez ojca tragicznie zmarłej złotej medalistki igrzysk w Sydney. - Będę w niej rzucać do końca kariery - zapewniła Włodarczyk po zwycięstwie w Rio.
Nasza mistrzyni zdradziła też, że niemal pewna zwycięstwa była już wtedy, gdy złoto w wioślarskiej dwójce podwójnej zdobyły Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj. - Nasza wspólna przygoda z Magdą zaczęła się w 2009 roku. Poznałyśmy się zdecydowanie wcześniej, bo razem studiowałyśmy. Kiedy ona wywalczyła złoto na mistrzostwach świata w Poznaniu, ja dwa miesiące później wygrałam mistrzostwa świata w Berlinie. Co roku sięgałyśmy po medale, choć nie zawsze tego samego koloru. Teraz obie jesteśmy mistrzyniami olimpijskimi. Wiem, że Magda z Natalią były na stadionie i mi kibicowały - powiedziała.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
[b]ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga?
(źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/b]