Rio 2016: afera dopingowa brata wpłynie na formę Adriana Zielińskiego. "Zrobi wszystko by zmazać plamę"

We wtorek potwierdzono, że w organizmie Tomasza Zielińskiego, brata Adriana - mistrza olimpijskiego z Londynu - wykryto niedozwolony środek o nazwie nandrolon. - Adrian zrobi wszystko by swoim startem zmazać plamę - zapewnił Robert Skolimowski.

Brązowy medalista mistrzostw świata z 1986 r. nie ukrywał zaskoczenia, podobnie jak całe środowisko sportowe nad Wisłą, wykryciem u Tomasza Zielińskiego stosowania dopingu. - Byłem tym wszystkim zszokowany - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Robert Skolimowski.

W Polsce od razu zaczęto zastanawiać się, czy sytuacja z bratem wpłynie na formę Adriana Zielińskiego. Pojawiają się głosy, że mocno zżyty z Tomaszem mistrz olimpijski z Londynu nie będzie w stanie skutecznie walczyć o podium w Rio de Janeiro. Odmienne zdanie na ten temat ma jednak Skolimowski.

- Jeden za drugim wskoczyłby w ogień. Moim zdaniem Adrian zrobi wszystko, żeby swoim występem w Brazylii zmazać plamę jaka widnieje w tej chwili na wizerunku jego rodziny. Ta sytuacja jest przykra dla nas wszystkich Polaków, ponieważ Tomasz Zieliński reprezentował nie tylko siebie, ale cały kraj - zwrócił uwagę sztangista.

Kontrowersje wokół Tomasza Zielińskiego pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem XXI Igrzysk Olimpijskich. W czerwcu pojawiły się informacje, że 25-latek nie pojedzie na najważniejszą imprezę czterolecia. Media informowały nawet o konflikcie zawodnika z prezesem PZPC Szymonem Kołeckim. Ostatecznie Zieliński poleciał jednak do Brazylii, a całą sytuację wyjaśnił Robert Skolimowski.

- Pierwsze kontrowersje przy treningach braci Zielińskich pojawiły się już dwa lub trzy lata temu. Wówczas zarzucano im, że nie trenują w tych miejscach, w których powinni. Tym razem chodziło o podobną kwestię. Tomek nie przebywał na zgrupowaniu kadry. Pamiętajmy jednak, że nie był odosobnionym przypadkiem, ponieważ można było usłyszeć, że także niektóre dziewczyny specjalizujące się w podnoszeniu ciężarów nie ćwiczyły z kadrą - przyznał rozmówca, dodając: - Oczywiście rozumiem, że pracodawca, w tym wypadku PZPC, chce mieć kontrolę nad tym jak wyglądają przygotowania, ale z drugiej strony sportowcy powinni otrzymać wolną rękę. Niech szykują się do najważniejszej imprezy sportowej według swojego planu, ale jeśli coś pójdzie nie tak, to wówczas Związek nie będzie ponosił za to odpowiedzialności. Dodatkowo miesiąc przed ważnym turniejem każdy zawodnik powinien być dokładnie sprawdzony pod każdym względem. Wówczas włodarze Związku nie mogliby sobie nic zarzucić - zakończył uczestnik IO w Moskwie w 1980 roku.

ZOBACZ WIDEO Marcin Matkowski: Żal, że nie wykorzystaliśmy wielu szans (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)