Tomasz Zieliński na dopingu? Polak się broni: Jestem niewinny. To jakiś błąd

PAP / PAP / Tytus Żmijewski
PAP / PAP / Tytus Żmijewski

Ciężarowiec Tomasz Zieliński został oskarżony o doping. W jego organizmie wykryto obecność nandrolonu. - Musiałbym być głupi, żeby jadąc na igrzyska z szansą na medal stosować doping. Nandrolon to steryd ze średniowiecza. Jestem niewinny - zapewnia.

Bomba wybuchała przed południem czasu brazylijskiego. Informację o pozytywnym wyniku testu dopingowego Zielińskiego podał dziennikarz Polskiego Radia Rafał Bała.

Udało nam się skontaktować w tej sprawie z prezesem PKOl Andrzejem Kraśnickim. - Z moich informacji wynika, że badanie próbki A dało wynik pozytywny. Zawodnik odwołał się w tej sprawie. Obecnie czekamy na wyniki próbki B - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty.

Kołecki: Wielki szok i cios

Według oficjalnego oświadczenia wydanego przez Polski Związek Podnoszenia Ciężarów także to badanie przyniosło wynik pozytywny. Zieliński miał zostać zawieszony przez PZPC w prawach zawodnika i wykluczony z reprezentacji z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

- Jest to dla całego środowiska wielki szok i cios - oznajmił prezes PZPC Szymon Kołecki. - Jednocześnie chcę wszystkich Polaków szczerze przeprosić, że muszą się podczas igrzysk olimpijskich wstydzić przed całym światem z powodu afery wywołanej przez przedstawiciela podnoszenia ciężarów.

ZOBACZ WIDEO Janowicz ze łzami w oczach: zabrakło szczęścia (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Sam zawodnik jest załamany. - Nie mam informacji o wynikach badania próbki B - mówi. - Jestem niewinny. Musiał gdzieś zostać popełniony błąd w sztuce. Brak mi słów, wszyscy jesteśmy rozbici.

Treść oświadczenia zaskoczyła także attache prasowego polskiej misji olimpijskiej Henryka Urbasia. - Według moich informacji PZPC nie dysponuje wynikami badania próbki B - mówi.

Dziwna kontrola Zielińskiego

Zieliński wyjaśnia, że przed wylotem do Brazylii przeszedł w Spale trzy kontrole antydopingowe. Wszystkie próbki miały wynik negatywny. Tuż po dotarciu do wioski odbył kolejną. - Odebrałem akredytację, zdążyłem wejść na stołówkę i z miejsca zostałem zaproszony na badanie - relacjonuje.

Próbka A wykazała, że zawodnik zażywał nandrolon. - To przecież steryd ze średniowiecza - wyjaśnia Zieliński. - W organizmie utrzymuje się około 1,5 roku. Poświęciłem treningom 20 lat, nigdy się nie dopingowałem. I nagle teraz, jadąc na igrzyska z szansami na medal, miałbym wziąć? Musiałbym być głupi.

Zieliński prosił o sprawdzenie, czy w przebadanej próbce na pewno znajdował się jego mocz. Otrzymał odpowiedź, że taka procedura jest możliwa tylko w przypadku uszkodzenia ampułki.

Zawodnik wciąż mieszka w wiosce olimpijskiej. - Sprawa jest w toku. Miałem dostać wyniki próbki B o 4 rano, a wciąż na nie czekam - mówi. Wszystko ma się wyjaśnić jeszcze w poniedziałek. Gdyby badanie próbki B wykazało wynik negatywny, Zieliński mógłby wystąpić w zawodach ciężarowców, które zaplanowano na 13 sierpnia.

Olimpijczyk wbrew prezesowi

Co ciekawe, początkowo 25-latek miał w ogóle do Rio nie lecieć. W czerwcu został razem z Krzysztofem Szramakiem wykluczony z kadry olimpijskiej.

- Obaj lekceważyli sobie cykl przygotowań do igrzysk - wyjaśniał wówczas Kołecki. - Nie przyjeżdżali na obowiązkowe zgrupowania, przysyłali zwolnienia lekarskie, chcieli trenować wyłącznie w klubach. Zawodnik przygotowujący się do najważniejszej imprezy czterolecia powinien być pod opieką i kontrolą kadry szkoleniowej po to, aby nic się nie wydarzyło, aby nagle nie pojawiła się u niego poważna "zwyżka" formy.

Wykluczenie zawodników było decyzją Kołeckiego. Nie od dziś wiadomo, że prezes i bracia Zielińscy - delikatnie mówiąc - za sobą nie przepadają. Decyzją Kołeckiego zmienił Zarząd PZPC, który ma wyłączną kompetencję do zatwierdzania składu kadry narodowej.

Tomasz Zieliński miał wystartować w Rio w kategorii do 94 kilogramów.

Kamil Kołsut z Rio de Janeiro

Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->

Źródło artykułu: