Dwie piątkowe pętle, obejmujące trudne etapy prowadzące przez góry Sierra Chicas, były dla kierowców wyzwaniem samym w sobie. Długi i techniczny charakter odcinków specjalnych wymagał ogromnej precyzji. [ad=rectangle]
Załogi musiały być pewne nie tylko swojego stylu jazy i ustawień samochodu, ale równiej własnej siły fizycznej szczególnie na dwóch przejazdach najdłuższego (blisko 56 km) oesu w całym rajdzie.
Dla Roberta Kubicy prawdziwym wyzwaniem była sama natura dróg. Daleko od gładkiego asfaltu, który dominował podczas jego całej kariery zawodowej, Polak musiał zmierzyć się z jednym z najtrudniejszych terenów w całym kalendarzu MŚ.
- Jeśli weźmie się pod uwagę, jak trudne były piątkowe etapy i jak małe jest moje doświadczenie tutaj, to myślę, że był to bardzo udany dzień. Pierwsza trasa (odcinek 2 i 4) była szczególnie wąska i kręta i wiem, jak trudno ją pokonać z moimi ograniczeniami - powiedział Kubica.
- To naprawdę frustrujące, kiedy nie możesz pokonać zakrętu tak czysto, jakbyś chciał to zrobić, ale są pewne rzeczy, których nie mogę przeskoczyć i szczególnie w ciasnych zakrętach muszę iść na kompromis i stracić najmniej czasu jak to możliwe - dodał.
Kierowca M-Sportu zakończył pierwszy dzień na bardzo wysokim piątym miejscu w klasyfikacji generalnej. Kubica korzystał na problemach innych uczestników imprezy ale sam również mimo ostrożnej jazdy toczył zacięty pojedynek z Elfynem Evansem do którego traci zaledwie 0,2 sekundy.
- Priorytetem jest oczywiście ukończenie rajdu i pod tym względem był to bardzo udany dzień z niezłym tempem w naszym wykonaniu. Oczywiście zostają jeszcze trudne dwa dni rywalizacji, więc musimy zrobić wszystko, aby dalej jechać podobnie - podsumował Kubica.