Polski kierowca wygrał w sądzie. Rosną jego szanse na medal mistrzostw Europy

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mikołaj Marczyk
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mikołaj Marczyk

Międzynarodowy Sąd Apelacyjny FIA zajął się sprawą Mikołaja Marczyka, który otrzymał potężną karę w Rajdzie Wysp Kanaryjskich w związku z użyciem niezarejestrowanej opony. Werdykt sądu jest korzystny dla kierowcy Orlen Teamu.

W tym artykule dowiesz się o:

Mikołaj Marczyk ukończył Rally Wysp Kanaryjskich na siódmym miejscu, ale otrzymał od sędziów karę polegającą na doliczeniu dwóch minut do jego wyniku. To poskutkowało wypadnięciem Polaka poza punktowane pozycje. Problemem w przypadku kierowcy Orlen Teamu okazało się skorzystanie z opony niezgłoszonej do rajdu.

Podczas rundy mistrzostw Europy (ERC) każda załoga może skorzystać z szesnastu opon. Może je otrzymać już na miejscu rozgrywania zawodów, jak i nabyć od oficjalnego dostawcy. Marczyk w dostępnej puli ogumienia miał sztukę zakupioną w autoryzowanym punkcie, ale wskutek błędu nie została ona zgłoszona sędziom.

Orlen Team sam poinformował o sędziów o tej wpadce. Podkreślił przy tym, że nie zyskał sportowo na tym błędzie. Niezgłoszona opona była identyczna, jak te, które oficjalnie homologowano do użycia w Rajdzie Wysp Kanaryjskich. Ponadto polska załoga nie przekroczyła limitu 16 sztuk na rundę.

ZOBACZ WIDEO: "Mogę mieć pretensje". Świątek podsumowała swój występ na igrzyskach

Doliczenie aż dwóch minut kary do wyniku Marczyka wydawało się brutalnym ruchem ze strony sędziów. Dlatego kierowca złożył odwołanie do Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego FIA, gdzie uzyskał korzystny dla siebie werdykt.

"Sąd po wysłuchaniu stron i zbadaniu ich wniosków, postanowił: częściowo uwzględnić odwołanie, uchylić decyzję sędziów nr 6 z Rajdu Wysp Kanaryjskich zaliczonego rajdowych mistrzostw Europy (ERC), ukarać zespół Mikołaja Marczyka grzywną w wysokości 10 tys. euro" - czytamy w decyzji FIA.

Międzynarodowy Sąd Apelacyjny uznał, że kara dwóch minut była nieproporcjonalna do skali przewinienia, dlatego zamienił ją na grzywnę. Oznacza to, że Marczyk odzyskał siódme miejsce w Rajdzie Wysp Kanaryjskich i tym samym awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej ERC. Obecnie kierowca z Łodzi traci tylko jedno "oczko" do podium rajdowych mistrzostw Europy.

Marczyk przed sądem FIA dowiódł, że przepisy w tego typu sytuacjach są nieprecyzyjne i kierowca nie ma obowiązku zgłoszenia opon dostawcy na dany rajd. Z drugiej strony, inny z artykułów regulaminu wskazuje, że wszystkie opony wykorzystane podczas zawodów muszą pochodzić z oficjalnej listy zgłoszeń.

Sędziowie z FIA wskazali, że Marczyk nie odniósł żadnej korzyści w związku z wykorzystaniem niezgłoszonej opony, ale też wykazał się niedbałością w związku z niezgłoszeniem jednej z opon. Dlatego nie można tej sytuacji porównać do wydarzeń z Rajdu Portugalii w 2023 roku. Wtedy jedna z załóg otrzymała dwie minuty kary, ale przekroczyła dopuszczalną liczbę ogumienia, co było znaczącą korzyścią sportową.

Marczyk obecnie pozostaje w grze o mistrzostwo Europy. Do zakończenia zmagań w ERC pozostały trzy rundy - Rajd Barum (16-18 sierpnia), Rajd Ceredigion (30 września-1 października) oraz Rajd Śląska (11-13 października).

Czytaj także:
- "Zabolało mnie to". Szef Mercedesa szczerze o odejściu Hamiltona
- Nietypowe obrazki na stacjach Orlenu. Akcja w jedenastu polskich miastach

Komentarze (1)
avatar
Frank Wolf
7.08.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tytuł artykułu jasno daje do myślenia, że skoro raz wygrał w sądzie to i wygra tytuł mistrza Europy. Ot taki to sportowiec