Ostatecznie na mistrzynię olimpijską swój głos oddało 55 delegatów, przy 50 głosach na utytułowanego trenera Pawła Słomińskiego. W czasie długiego dnia wyborczego w Spale sytuacja zmieniała się jednak dwukrotnie, a zwycięstwo Otylii Jędrzejczak ważyło się do ostatniego momentu.
- Moją słabością były kwestie komunikacyjne z działaczami w terenie. Po prostu tak mocno zaangażowałam się w realizację programu, że zaniedbałam komunikację w środowisku. Uznałam, że skoro działacze nie kontaktują się ze mną, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Zabrakło mi czasu, by regularnie się z nimi kontaktować i to jest zdecydowanie do poprawy - mówiła jeszcze w czwartek Otylia Jędrzejczak. W sobotę dużo czasu poświęciła wyjaśnianiu właśnie tej kwestii.
Od kilku dni środowisko zgromadzone wokół Pawła Słomińskiego było zaskakująco pewne siebie, a kolejni działacze kolportowali informacje o rzekomej dużej przewadze. Już na samym początku wyborów okazało się, że żaden z kandydatów nie może być pewny siebie. Głosowanie na przewodniczącego zjazdu wyborczego wygrali stronnicy Otylii Jędrzejczak, ale zaledwie różnicą dwóch głosów (54-52).
Niedługo później przy wyborach na wiceprzewodniczącego sukces odniosła frakcja Słomińskiego. O wszystkim zdecydowały więc przemowy kandydatów i późniejsze odpowiedzi na pytania delegatów.
ZOBACZ WIDEO: Chwyta za serce. Dzieciaki pokazały, że żadne warunki im niestraszne
Przynajmniej dwóch delegatów mówi nam, że właśnie w tej części lepiej wypadła Jędrzejczak, która opowiedziała o swoich błędach, ale długo wymieniała także swoje zasługi. Przemówienie było konkretne, a była znakomita pływaczka wypadła autentycznie.
Nieco gorzej miał zaprezentować się Słomiński, który zarzucał delegatom zadawanie pytań z tezą, czy przekonywał, że odpowiadał już na podobne pytania. Ostatecznie to właśnie wtedy trener i działacz utrudnił sobie zwycięstwo. Większość delegatów nie podchwyciła jego narracji o gigantycznych problemach w polskim pływaniu.
- Trzeba szukać nowych rozwiązań, bo choć po igrzyskach w Tokio nie było łatwo, to obecnie jest dużo gorzej. Sportowo tak źle jeszcze nie było. Od dawna otrzymywałem sygnały ze znacznej części środowiska, w tym także od ludzi z aktualnego zarządu PZP, nawet - wydawałoby się - bliskich współpracowników Otylii, że powinna nastąpić zmiana sposobu zarządzania związkiem. Czasami twierdzili, że jeśli zmiana nie nastąpi, to wycofają się z pracy na rzecz pływania - przekonywał Słomiński na naszym portalu.
W sumie wybory trwały aż dziewięć godzin, a do ostatecznego głosowania doszło dopiero około północy. Wydaje się, że zwycięstwo Jędrzejczak kończy karierę Słomińskiego we władzach PZP. On sam już wcześniej zapowiadał bowiem, że chętnie odda miejsce młodszym. W tym przypadku niczego nie można jednak wykluczać, bo podczas poprzednich wyborów, Słomiński jako prezes nie uzyskał absolutorium, a w zaledwie trzy lata odzyskał poparcie I poważnie zagroził Jędrzejczak.