Małgorzata Kot: Maciek przyjechał do Pjongczangu jako ten piąty. Podziwiam go, że to wytrzymał i się nie spalił

- Jestem dumna, że mój syn Maciek wziął udział w zdobyciu medalu olimpijskiego dla Polski w konkursie drużynowym. Mam wielką satysfakcję, że miałam okazję obserwować to bezpośrednio pod skocznią i jemu kibicować. (...) Maciek zawsze miał marzenia, ale to za mało. Trzeba jeszcze umieć je zrealizować, a to bardzo trudne. Maciek zawsze jak postawił sobie cel, to do niego dążył. Niezależnie od tego, ile po drodze miał przeszkód, to z pomocą psychologa, trenera i rodziców starał się dochodzić do celu. Bardzo go podziwiam. Zwłaszcza, że przyjechał do Korei Południowej w roli tego piątego. Musiał mieć wielki stres, żeby w każdym skoku treningowym udowodnić, że jest lepszy od Piotrka Żyły. Podziwiam go, że wytrzymał to psychicznie, nie spalił się, nie poszedł na skróty, tylko cierpliwie poprawiał kolejne elementy skoku. I w ten sposób udowodnił, że będzie przydatny drużynie. Jestem z tego bardzo zadowolona - mówi Małgorzata Kot, mama Macieja Kota, z którą w okolicach Pjongczangu rozmawiał reporter WP SportoweFakty Michał Bugno.

Komentarze (0)