Eric Heiden swoją przygodę z łyżwiarstwem szybkim rozpoczął w latach 70. XX wieku. Na zimowych igrzyskach olimpijskich zadebiutował szybko, bo już w wieku 17 lat. Utalentowany Amerykanin w Innsbrucku spisał się całkiem przyzwoicie, szczególnie w biegu na 1500 metrów, w którym zajął siódme miejsce. Na dystansie 5000 metrów uplasował się na 19. lokacie w stawce 31 zawodników.
Od tego momentu jego forma szła tylko w górę, a jej apogeum Heiden miał osiągnąć na igrzyskach w Lake Placid. W zaledwie rok po olimpijskim debiucie Amerykanin po raz pierwszy w karierze został mistrzem świata. W holenderskim Alkmaar nie miał sobie równych w wieloboju sprinterskim.
Wielokrotny mistrz świata
W latach 1977-1980 Eric Heiden łącznie został siedmiokrotnie mistrzem świata. Cztery razy w wieloboju sprinterskim i trzykrotnie w wieloboju. Ponadto cztery razy z rzędu otrzymał nagrodę Oskara Mathisena. Przyznaje ją łyżwiarski Oslo Skoiteklub panczeniście, który zaliczył najbardziej spektakularny występ w danym roku.
Heiden to jedyny w historii zawodnik, który może pochwalić się posiadaniem czterech takich statuetek. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zdobywał je po raz pierwszy, gdy był jeszcze nastolatkiem.
Niesamowity wyczyn
Na igrzyska olimpijskie do Lake Placid Eric Heiden jechał jako jeden z faworytów. W ramach rywalizacji panczenistów rozgrywano wówczas pięć wyścigów - na 500, 1000, 1500, 5000 i 10000 metrów. Nie było m.in. biegu drużynowego.
Na początek toczyła się rywalizacja na najkrótszym dystansie. 15 lutego 1980 roku zaledwie 21-letni Heiden osiągnął fantastyczny czas 38,03 s, bijąc przy tym rekord olimpijski. Amerykanin wywalczył swoje pierwsze złoto na igrzyskach. Warto dodać, że na dziewiątym miejscu zmagania zakończył Polak, Jan Jóźwik.
Zaledwie dzień później rozegrany został bieg na dystansie dziesięciokrotnie dłuższym. Eric Haiden miał kiepski początek. W połowie trasy miał trzy sekundy straty do Toma Erika Oxholma, który wcześniej ustanowił nowy rekord olimpijski. Amerykanin zaczął przyśpieszać na trzecim kilometrze. Ostatecznie dojechał do mety z najlepszym wynikiem i kolejnym rekordem. Miał już dwa złote medale wywalczone w dwa dni.
Po dwóch dniach wolnego przystąpił do rywalizacji na dystansie 1000 metrów. Zmagania te były bardzo wyrównane. Na trzecim miejscu ex aequo uplasowali się Władimir Łobanow z ZSRR i Frode Ronning z Norwegii. Heiden tym razem był najlepszy na wszystkich pomiarach czasu. Podobny przebieg miał bieg na 1500 metrów.
Na zakończenie Heiden przystąpił do biegu na 10 km. Od początku narzucił mordercze wręcz tempo i na każdym kolejnym międzyczasie jego przewaga nad rywalami rosła. 25 okrążeń pokonał w czasie poniżej 14:30 min., ustanawiając przy tym nowy rekord świata.
Eric Heiden przeszedł do historii. 9 dni, 5 startów, 5 złotych medali, 4 rekordy olimpijskie i rekord świata. Te liczby robią wrażenie również dziś. Nikt wcześniej, ani także nikt później nie zdołał powtórzyć wyczynu Amerykanina.
ZOBACZ WIDEO: Michał Bugno z Pjongczangu: Zagraniczni skoczkowie zachwycają się Stochem. "To dla nich niewiarygodne"
Zaskakująca decyzja
Wydawać by się mogło, że Eric Heiden postara się o powtórzenie sukcesu z Lake Placid również cztery lata później w Sarajewie. Tymczasem Amerykanin już nigdy więcej nie wystartował w zawodach rangi mistrzowskiej i postanowił zająć się kolarstwem.
Co więcej, stał się jednym z czołowych amerykańskich kolarzy drugiej połowy lat 80. XX wieku. Dołączył do zawodowej grupy, a w 1985 roku wygrał Philadelphia International Championship. Był mistrzem kraju, a także wystartował w Giro d'Italia, gdzie ścigał się z niezłym skutkiem. Rok później wziął udział w Tour de France, ale wyścigu nie ukończył.
Po latach wrócił do panczenów w roli lekarza. Warto dodać, że podobną drogą poszła jego siostra - Beth. Mistrzyni świata w wieloboju z 1979 roku, zaledwie rok później sięgnęła po złoto na kolarskich MŚ w wyścigu ze startu wspólnego!