- Podczas stresu wychodzą pewne rzeczy, które są komunikatem niewerbalnym. Wywiad po poniedziałkowym ćwierćfinale w całości obrazował naszą drużynę - rozpoczyna rozmowę z WP SportoweFakty Paweł Zygmunt, wielokrotny mistrz Polski w łyżwiarstwie szybkim. - Brak więzi bezwzględnie wpłynął na wynik drużyny. Ta płacze, ta w pozycji zamkniętej, inna się tłumaczy. Tak to niestety wyglądało - dodaje.
Przypomnijmy: polskie zawodniczki zajęły w ćwierćfinałach biegu drużynowego ostatnie, ósme miejsce. Po nieudanym występie panczenistki - zapłakana Natalia Czerwonka i Luiza Złotkowska oraz Katarzyna Bachleda-Curuś - udzieliły wywiadu TVP Sport. Opowiadały o przyczynach klęski drużyny, która cztery lata temu zdobyła srebro na igrzyskach w Soczi. Podczas wywiadu zarzucały się pretensjami.
- Proszę się zapytać dziewczyn, czy one ze sobą rozmawiają, czy mają kontakty, czy razem trenują. Są takie przypadki, że Holenderki też ze sobą nie trenują, ale u nich to nie ma wpływu na wynik. U nas to bardziej złożony problem. Niestety podczas zawodów to wszystko wychodzi - przyznaje Zygmunt.
Wielokrotny mistrz Polski podkreśla, że po tym, co zobaczył, nie jest zaskoczony ostatnią pozycją Polek.
- Sport, gdzie decyduje czas, pokazuje w stu procentach miejsce, które się obecnie zajmuje. Jest to obecnie wynik na miarę naszych możliwości i umiejętności. Wyżej raczej nie było szans, chociaż miejsce siódme jest w naszym zasięgu (jeśli Polki wygrają finał D z Koreą Południową - przyp. red.), ale to i tak maksimum - mówi czterokrotny olimpijczyk (z Lillehammer, Nagano, Salt Lake City i Turynu).
Czy Paweł Zygmunt przed igrzyskami liczył na lepszy występ Polek? - Nigdy nie zakładam, które miejsce ktoś zajmie, dlatego, że sport rządzi się swoimi prawami. Zakładać to się można w zakładach wzajemnych, a nie w sporcie, gdzie nic nigdy nie jest wiadome - kończy rozmowę z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot: Bardzo chciałbym, żeby trener Horngacher został. Należy mu się wysoka podwyżka
Na które miejsce liczono przed startem?