Pjongczang 2018. Kamil Stoch: Nikt nas nie skrzywdził

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Kamil Stoch
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

Kamil Stoch, czwarty w konkursie olimpijskim na skoczni normalnej, nie ma do nikogo pretensji o przebieg sobotnich zawodów. 30-latek jest również przekonany, że w Pjongczangu on i jego koledzy z reprezentacji mogą jeszcze sporo osiągnąć.

Na półmetku sobotnich zmagań Kamil Stoch zajmował 2. miejsce, a prowadził Stefan Hula. W finale obaj Polacy nie utrzymali pozycji na podium. Stoch skończył czwarty, a Hula piąty. Wygrał Andreas Wellinger przed Johannem Andre Forfangiem i Robertem Johanssonem.

Zmagania odbywały się jednak w anomalnych warunkach, przy bardzo silnym i zmiennym wietrze oraz mrozie. Polscy kibice i dziennikarze mieli sporo pretensji do jury, że pozwoliło przeprowadzić konkurs w takich warunkach. Sami skoczkowie inaczej to odbierają.

- Nie ma się co rewanżować, bo nikt nas nie skrzywdził w sensie fizycznym - przyznał Kamil Stoch w rozmowie z reporterem "Przeglądu Sportowego" i dodał: - Nikt nas nie pobił. Tak po prostu wyszło. Skoki to taka dyscyplina sportu, w której wiele rzeczy dzieje się niezależnie od nas. Na wiele z nich nie mamy wpływu.

Na szczęście brak medalu na skoczni normalnej nie zachwiał pewnością siebie podopiecznych Stefana Horngachera przed konkursami indywidualnym i drużynowym na dużej skoczni. - Wszyscy mamy świadomość tego, że jesteśmy dobrze przygotowani do igrzysk i stać nas na wiele, ale nie chcemy niczego obiecywać - podkreślił dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi.

W niedzielę, gdy emocje po zawodach już opadły, skoczkowie mieli możliwość udziału w mszy świętej. Kolejną mają zaplanowaną w środę, gdy katolicy obchodzą Środę Popielcową. - Bardzo dziękuję za to misji olimpijskiej, bo dla kogoś, kto jest wierzący, to bardzo ważne, by móc skorzystać z takiej okazji - podkreślił Kamil Stoch.

Tego samego dnia skoczkowie rozpoczną również treningi na dużej skoczni. W piątek na tym obiekcie zaplanowano kwalifikacje, a dzień później zmagania indywidualne. Z kolei w poniedziałek skoczkowie powalczą o medal w rywalizacji drużynowej.

ZOBACZ WIDEO Przemysław Babiarz: Sobotni konkurs był jak zimne piekło. Jestem pełen szacunku i współczucia dla skoczków

Źródło artykułu: