Freitag skrzywdzony przez jury. To może być jednak jego zaletą w Pjongczangu

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Richard Freitag
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Richard Freitag

W obu seriach niedzielnego konkursu PŚ w Willingen Richard Freitag został puszczony w trudnych warunkach pogodowych. Paradoksalnie jednak błędne decyzje jury mogą wyjść mu na dobre podczas igrzysk olimpijskich w Pjongczangu.

Niedzielne zmagania na Mühlenkopfschanze (HS 145) nie należały do najłatwiejszych dla jury, a zwłaszcza Borka Sedlaka, który odpowiada za zapalenie zielonego światła skoczkom. Wszystko przez wiatr pod narty; chwilami był bardzo mocny, a momentami w ogóle go nie było. Do tego sypał śnieg, przez co jury nie mogło pozwolić sobie na dłuższe przerwy przed skokami, by tory najazdowe nie zostały zasypane.

Teoretycznie w skokach narciarskich panuje zasada, że przy próbach najlepszej dziesiątki PŚ jury stara się nie puszczać zawodników w mało korzystnych warunkach, mimo że te spełniają korytarz wietrzny.

W niedzielę jednak tak nie było. Pod koniec pierwszej serii wiatr pod narty zupełnie ucichł. Wówczas na belce startowej zasiadł Richard Freitag, lider Pucharu Świata i skoczek który miał realną szansę na triumf w 1. edycji Willingen Five. Borek Sedlak nie poczekał. Warunki mieściły się w korytarzu, więc zapalił Niemcowi zielone światło. Z zaledwie 8. belki startowej Freitag nie miał większych szans na daleki skok. Uzyskał 128 metrów i stracił szansę na zwycięstwo w Willingen Five i nagrodę 25 tysięcy euro.

Co gorsza dla niego, w drugiej serii jury chyba za bardzo chciało naprawić swój błąd. Gdy wiatr pod narty był bardzo mocny Sedlak pozwolił na start Freitagowi (gdy już ruszył korytarz powietrzny zapalił się w telewizyjnej transmisji na czerwono). Niemiec po wyjściu z progu trafił na przysłowiową ścianę. Sprzyjający wiatr był po prostu za mocny. Spowodował, że 26-latek wytracił prędkość i wylądował poniżej 120. metra. Ostatecznie zakończył zawody na 28. pozycji i stracił pozycję lidera Pucharu Świata na rzecz Kamila Stocha.

- Richard nie popełnił przy swoich skokach dużych błędów. Po prostu miał dużego pecha. Wydaje mi się, że puszczenie go przy tak silnym wietrze było mocno wątpliwe. Nie mamy jednak wyjścia, musimy się z tym pogodzić - powiedział trener niemieckich skoczków Werner Schuster.

Paradoksalnie niedzielne błędne decyzje jury mogą jednak wyjść Freitagowi na dobre podczas najważniejszej imprezy czterolecia. W Pjongczangu po fali krytyki Borek Sedlak na pewno dwa razy zastanowi się zanim pozwoli na start wiceliderowi Pucharu Świata. Trudno uwierzyć w scenariusz, by w Korei Niemiec znów oddał skoki w tak trudnych warunkach jak w Willingen. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to za niecałe dwa tygodnie sytuację z Mühlenkopfschanki będzie mógł wspominać ze śmiechem na ustach.

Igrzyska olimpijskie w Pjongczangu rozpoczną się w piątek, 9 lutego. Konkurs skoczków na normalnym obiekcie zaplanowano dzień później o 13:35 czasu polskiego. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk pożegna się z IO medalem? "Największe szanse daję jej w sprincie"

Komentarze (3)
avatar
Zbigniew Januszewski
5.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
uważam że w 2 próbie sędziowie chcieli mu pomóc było widać w telewizji że cały zeskok jest na czerwono a puścili go nie przewidzieli jednego że wiatr osłabnie i spadł 
avatar
ThorinS
5.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W pierwszej próbie za mały, w drugiej za duży. A co miał siedzieć na belce i czekać do wieczora aż będzie miał odpowiedni wiatr? Stoch niejednokrotnie miał wiatr gorszy jak pozostali skoczkow Czytaj całość
avatar
Rejwen
5.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Stocha też nie raz puścili w złych warunkach, gdy inni czekali po 10 min. I co z tego?