Wśród pań w konkurencjach technicznych alpejskiego Pucharu Świata najlepsza jest Mikaela Shiffrin. Z kolei u panów zdecydowanie najmocniejszy w slalomie i slalomie gigancie jest Marcel Hirscher. Jako jedynego groźnego rywala Austriaka w tych konkurencjach można wskazać Norwega Henrika Kristoffersena. I to właśnie między tymi dwoma zawodnikami powinna rozstrzygnąć się walka o złoto w Pjongczangu w slalomie i slalomie gigancie.
W ostatnich sześciu sezonach Hirscher zdominował rywalizację w Pucharze Świata. Zdobył sześć Kryształowych Kul z rzędu. Aż trudno w to uwierzyć, ale na igrzyskach olimpijskich tak świetny i utytułowany zawodnik nie zdobył jeszcze złota. Na razie ma w swoim dorobku tylko jeden krążek - srebro wywalczone w slalomie cztery lata temu w Soczi.
Tym razem powinno się to jednak zmienić. Trudno wyobrazić sobie, by w Pjongczangu austriacki alpejczyk przynajmniej raz nie stanął na najwyższym stopniu podium. Bieżący sezon rozpoczął nieco później od pozostałych rywali ze względu na kontuzję.
ZOBACZ WIDEO: Silny mróz w Pjongczang problemem dla Nowakowskiej. "Nie lubię takich
temperatur"
Gdy jednak pojawił się już na trasach, Hirscher kompletował kolejne miejsca na podium. Łącznie przed igrzyskami olimpijskimi w Pjongczangu wygrał 10 razy. W slalomie przegrał tylko raz, w austriackim Kitzbuehel lepszy od niego okazał się wspomniany już Kristoffersen.
Hirscher nie startuje w konkurencjach zjazdowych, dlatego nie ma szans na tak wiele medali jak Mikaela Shiffrin. Jeśli zdobędzie jednak dwa złota, to i tak ma szansę stać się jedną z największy gwiazd zmagań w Pjongczangu.