Brakowało kropki nad i. Polacy wciąż bez medalu na mistrzostwach Europy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polscy szczypiorniści po raz ósmy zagrają w mistrzostwach Europy. Biało-Czerwoni nie mieli jak dotąd szczęścia w europejskim czempionacie.

1
/ 7

2002 rok - 15. miejsce

Pierwsze cztery edycje polscy szczypiorniści mogli oglądać co najwyżej w roli kibica. Dopiero kadra Bogdana Zajączkowskiego przebiła się na europejski czempionat. Biało-Czerwoni mieli w składzie m.in. Mariusza Jurasika, ale należeli wówczas do europejskich średniaków. Debiut na imprezie tej rangi, delikatnie mówiąc, nie wypadł zbyt okazale. Polacy przegrali wszystkie trzy spotkania (z Czechami, Ukrainą oraz Szwecją) i musieli pakować walizki. Najbliżej sukcesu było w starciu z Czechami. Nasi południowi sąsiedzi okazali się lepsi zaledwie jedną bramka (24:25).

2
/ 7

2004 rok - 16. miejsce

Jeszcze słabiej poszło Polakom dwa lata później. Podopieczni trenera Zajączkowskiego trafili do bardzo silnej grupy z Francją, Niemcami oraz Serbią i Czarnogórą. Jedynie w meczu z Trójkolorowymi polscy szczypiorniści nawiązali wyrównaną walkę. Po pierwszych trzydziestu minutach w lepszej sytuacji byli Biało-Czerwoni, jednak ostatecznie to Daniel Narcisse i koledzy cieszyli się z wygranej. W pozostałych bojach Polacy nie mieli nic do powiedzenia i z najgorszym bilansem zajęli ostatnie, 16. miejsce.

3
/ 7

2006 rok - 10. miejsce

Po erze trenera Zajączkowskiego przyszedł czas na panowanie Bogdana Wenty. Polscy kibice doskonale zdają sobie sprawę, jak potoczyły się dalsze losy jego kadry, ale początki nie były łatwe. By zagrać na ME 2006, Polacy musieli wyeliminować arcytrudnego rywala, Szwedów. Sensacja stała się faktem, gdy w Olsztynie Biało-Czerwoni ograli rywala 32:26 i odrobili pięć bramek straty z Linkoping.

Na samych mistrzostwach tak efektownych rezultatów już zabrakło. Po zwycięstwie nad Ukrainą i remisie ze Szwajcarią udało się awansować do drugiej rundy. Tam Polacy furory nie zrobili i zakończyli turniej na 10. lokacie. Ważniejsze było jednak, że tworzył się wówczas trzon kadry, która w 2007 roku sięgnęła po srebro MŚ. Na szwajcarskich parkietach zagrali chociażby Karol Bielecki czy Sławomir Szmal.

4
/ 7

2008 rok - 7. miejsce

Polacy przystępowali do turnieju jako aktualni wicemistrzowie świata. Oczekiwania były zatem duże i przyzwoite siódme miejsce przyjmowane ze sporym uczuciem niedosytu. Zaczęło się od bolesnej porażki z Chorwacją 27:32. Na szczęście z każdym meczem było coraz lepiej i do drugiej fazy nasi reprezentanci weszli z jedną porażką. W walce o półfinał Duńczycy wybili Polakom marzenia o medalu (26:36).

Po drodze przytrafił się jeszcze remis w kontrowersyjnych okolicznościach z Norwegią. Sędziowie przez długi czas nie zwracali uwagi na agresywną grę gospodarzy turnieju i dopiero w ostatnich minutach zaczęli odsyłać Norwegów na ławkę kar. Na boisku zrobiło się nerwowo, dyskusyjną czerwoną kartkę za rzut w głowę bramkarza otrzymał Tomasz Tłuczyński. Biało-Czerwoni grali nawet sześciu na trzech, ale nie wykorzystali okazji i stracili szansę gry nawet o piąte miejsce.

5
/ 7

2010 rok - 4. miejsce

Na austriackich parkietach podopieczni Bogdana Wenty szli jak burza. Ograli Niemców i Szwedów, a marsz w kierunku medalu spowolnili dopiero Słoweńcy (30:30). Najpoważniejszy test był dopiero przed Biało-Czerwonymi. By myśleć o krążku, Polacy musieli pokonać brązowych medalistów olimpijskich z Pekinu, Hiszpanów. Wygrana 32:26 otworzyła drogę do podium. Niewiele brakło, by Filip Jicha odebrał polskim wojownikom nadzieje na sukces. Zwycięstwo nad Czechami udało się dosłownie wyszarpać i Polacy byli pewni udziału w półfinale.

W meczu o finał Chorwaci z genialnym Ivano Baliciem złamali polską defensywę i wygrali 24:21. Prawdziwa niemoc ogarnęła za to Polaków w meczu o brąz. Po pierwszej połowie meczu z Islandią Biało-Czerwoni przegrywali 10:18 i żegnali się z marzeniami o podium. Ambitna pogoń w drugiej części pozwoliła zmniejszyć stratę do trzech bramek, ale na Gudjona Valura Sigurdssona nie było mocnych. Polscy szczypiorniści nigdy nie byli już tak blisko krążka na ME. Na pocieszenie tytuł najlepszego bramkarza powędrował w ręce Sławomira Szmala.

6
/ 7

2012 rok - 9. miejsce

Forma Polaków bardzo falowała przez cały turniej. Biało-Czerwoni potrafili przegrać z Serbami, mając olbrzymi problem ze skutecznością (zaledwie 18 bramek), by cztery dni później ograć późniejszych mistrzów, Duńczyków. Niestety, przeważały słabsze występy. Tradycyjnie serce na parkiecie zostawiał Bartosz Jurecki, z kolei pierwszoplanową rolę na środku rozegrania odegrał Bartłomiej Jaszka. Osiem bramek drugiego z wymienionych uratowało remis ze Szwecją.

Gwoździem do trumny okazał się jednak mecz z niedocenianą Macedonią. Polacy przez cały pojedynek bezskutecznie stawiali zasieki na Kiryła Łazarowa - macedońska gwiazda rzuciła 9 bramek i poprowadziła swoich kolegów do triumfu. Biało-Czerwoni zajęli najgorszą pozycję od sześciu lat.

7
/ 7

2014 rok - 6. miejsce

Po serii nieudanych występów Bogdana Wentę zastąpił Michael Biegler. W zespole pojawiło się kilku młodych graczy na czele z Przemysławem Krajewskim i Jakubem Łucakiem. Jednobramkowe porażki z Francja i Serbią sprawiły, że pojedynek z Rosją był meczem o wszystko. Po świetnej grze Łucaka i Krzysztofa Lijewskiego Sborną udało się pokonać, jednak do kolejnej fazy Polacy weszli z zaledwie dwoma punktami.

Biało-Czerwoni nie poddali się i do końca walczyli o awans. Po ciężkim boju z Białorusią, a raczej z Siergiejem Rutenką, przyszedł czas na sprawdzian ze Szwecją. Skandynawowie na długo zapamiętają upokorzenie w meczu z Polską. Kapitalny występ w bramce zaliczył nasz "minister obrony", Piotr Wyszomirski i nasi szczypiorniści wygrali 35:25. Do pełni szczęścia zabrakło triumfu nad Chorwacją.

Zawodników trenera Bieglera czekał więc mecz o piąte miejsce z Islandią. Po raz trzeci w turnieju zabrakło szczęścia i drużyna z północy Europy odniosła jednobramkowe zwycięstwo. Polski zespół uplasował się na szóstej lokacie, a Krzysztof Lijewski wyjechał z Danii z tytułem najlepszego prawego rozgrywającego.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)