W tym artykule dowiesz się o:
EHF
Łomża Vive Kielce pokonała w półfinałowym starciu Telekom Veszprem i ma szansę powtórzyć wyczyn z 2016 roku, kiedy to wygrała Ligę Mistrzów piłkarzy ręcznych. W tym meczu nie brakowało absolutnie niczego.
"W tej intensywnej, emocjonującej i ekscytującej walce o finałowy bilet, Kielce wykorzystały swoją głębię składu i skorzystały z czerwonej kartki dla szefa obrony Veszprem, którym jest Blaż Blagotinsek. Na trybunach zasiadło prawie 20 tysięcy kibiców" - czytamy na stronie Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej.
"Marca"
"Sześć lat po pierwszym zwycięstwie, 'hiszpańska' Łomża Vive Kielce wraca do finału Ligi Mistrzów. Osiągnęła to pokonując w półfinale tę samą drużynę, z którą wygrała po rzutach karnych w 2006 roku. Mowa o Telekomie Veszprem, który w ciągu sześciu sześciu dni przegrał dwa tytuły" - czytamy w hiszpańskich mediach.
"Marca" jest pod wrażeniem taktyki i gry Łomży Vive Kielce. "Strategiczna decyzja Talanta Dujshebaeva zmieniła przebieg meczu. Trener dokonywał częstych rotacji, dzięki czemu jego zespół był wciąż aktywny i wypoczęty. Kielce grały pod dyktando Alexa Dujshebaeva, bardziej nastawionego na asysty niż na rzuty" - relacjonuje dziennikarz.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzyni olimpijska zrobiła niezłe show. "Taniec z różowym młotem"
L'Equipe
O sobotnim meczu przeczytamy także we francuskich mediach. "Kielczanie sześć lat po niesamowitym triumfie z 2016 roku wracają do finału Ligi Mistrzów. Veszprem myślało, że przerwało klątwę, ale Łomża Vive Kielce zadała kolejny cios swojemu ulubionemu chłopcu do bicia. Kielce miały problemy, ale po przerwie wszystko się zmieniło" - pisze o spotkaniu L'Equipe.
"Trener Momir Ilić był zdecydowanie zbyt pasywny, gdy jego drużyna tonęła. Tymczasem szczęście uśmiechało się do polskiej drużyny, która odzyskała mnóstwo piłek. Kielce i ich żółta armia kibiców nie boją się nikogo" - dodaje dziennikarz.
HandNews
Z początku nie wszystko układało się tak, jak życzyłaby sobie tego Łomża Vive Kielce. Drużyna mistrzów Polski do przerwy przegrywała różnicą dwóch bramek, ale po zmianie stron zaliczyła kapitalny fragment gry i odwróciła losy meczu z Telekomem Veszprem.
"Kielce wróciły na boisko z hukiem" - komentuje francuski portal Handnews. "Kielczanom udało się utrzymać prowadzenie w ostatnich dziesięciu minutach, w szczególności dzięki bramkom Igora Karacicia i najlepszego strzelca meczu Arkadiusza Moryto" - relacjonuje dziennikarz.
Węgierskie media
Trudno w to trochę uwierzyć, ale portal Nemzeti Sport po sobotniej porażce tłumaczy, że od Veszprem w tym roku nie oczekiwano nawet awansu do Final Four Ligi Mistrzów. Wiadomo jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i jest niedosyt. Według Węgrów, wszystko posypało się, gdy czerwoną kartkę otrzymał Blaż Blagotinsek. "Obraz meczu bardzo się zmienił. Veszprem zatrzymało się, a Kielce nabrały rozpędu" - czytamy.
"Veszprem znalazło się w bardzo trudnej sytuacji i nagle zabrakło śladu po zdecydowanych atakach w pierwszej połowie. Niedokładne podania, nieuzasadnione błędy i obrony Andreasa Wolffa pogłębiły dół, w którym Telekom Veszprem się już znajdował" - dodaje węgierski Index.